śp. Katarzyna Doraczyńska, Kancelaria Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego
śp. Katarzyna Doraczyńska, Kancelaria Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego
amelka222 amelka222
6266
BLOG

POLAK Z SIEWIERNEGO: „ciągle czekam na ten samolot...”

amelka222 amelka222 Polityka Obserwuj notkę 170

 

 

Męczy mnie historia z 10.04.2010. opowiedziana przez rosyjskiego dziennikarza, Andrzeja Kolesnikowa. [1]

Przy lotnisku Siewiernyj miał spotkać Polaka, z którym jakiś czas rozmawiał.

Przypomnijmy ten opis Kolesnikowa, przetłumaczony przez GW i opublikowany wieczorem tego samego dnia, w poniedziałek 12.04.2010.:

A on wciąż czekał na prezydenta...

Pod ogrodzeniem oddzielającym wojskowe lotnisko od koszar stal Polak w średnim wieku. Był czymś bardzo zatroskany, wydawało się, że się gdzieś bardzo śpieszy, chociaż nieruchomo stał w miejscu. Patrzył w niebo, jakby na kogoś czekał. Pomyślałem, że pewnie ktoś ma przylecieć. My też czekaliśmy. Na premiera Władimira Putina, szefa rządowej komisji śledczej do zbadania przyczyn katastrofy (został nim dwie godziny temu).
Podszedłem do Polaka. Powiedział, że jest w składzie oficjalnej delegacji i czeka na samolot polskiego prezydenta. Zrobiło mi się jakoś dziwnie.
- Miał przylecieć o 10.30 - powiedział Polak. - Potem zaplanowana jest uroczysta msza, potem spotkanie z polska diasporą... Nawiasem mówiąc jestem odpowiedzialny za jedno z tych spotkań.
- Może raczej był pan? - zapytałem - Jakie teraz może być spotkanie? Był pan na miejscu katastrofy?
- Byłem - odpowiedział - ale ja w to po prostu nie wierzę. Tak, rozumiem, że on już nie przyleci. Pan pewnie myśli, że ja zwariowałem, prawda? Ale już po prostu nie potrafię myśleć inaczej. Nie mogę. Tam byli moi przyjaciele. Tam był były ambasador Polski w Duszanbe, a teraz jest osobistym tłumaczem Kaczyńskiego, leciał tym samolotem...
Temu człowiekowi nieustannie plątał się czas:
- I była jeszcze jedna dziewczyna, oboje tydzień temu przygotowywaliśmy razem tę wizytę, tu było mnóstwo roboty... bardzo dużo rozmawiałem wtedy z jej małą córeczką...
- Przepraszam pana, ale już chyba sobie pójdę... - powiedział. - Jest jeszcze bardzo dużo do zrobienia...
Odszedł, zrobił kilka kroków i zamarł.” [2]

 

Nikt dotąd chyba nie zainteresował się, kim była ta osoba.  

Z jej opowieści jednak wprost wynika, że musiał to być ktoś z Kancelarii Prezydenta śp. Lecha Kaczyńskiego, przygotowujący wizytę w Katyniu/Smoleńsku na sobotę 10.04.2010. Próbowałam szukać śladu takiego spotkania i rozmowy z dziennikarzem; nie znalazłam żadnego nawiązania do tej sceny opisanej w rosyjskim "Kommiersancie" i w GW. [3]

W Smoleńsku/Katyniu rankiem 10.04.2010. były następujące osoby z grona pracowników Kancelarii: Jacek Sasin (Katyń i Siewiernyj), Maciej Jakubik, Marcin Wierzchowski (Siewiernyj), Adam Kwiatkowski (Siewiernyj), Jakub Opara, Dariusz Gwizdała, Adam Juhanowicz (ci trzej ostatni byli na cmentarzu w Katyniu). W żadnej z publikowanych relacji w/w osób (stenogram wysłuchania w ZP, filmy i reportaże) taki epizod rozmowy przy lotnisku z rosyjskim dziennikarzem nie pojawia się.

Z opowieści „Polaka z Siewiernego” wydaje się wynikać więcej: że mężczyzna ten bezpośrednio współpracował z Katarzyną Doraczyńską. Na taką możliwość interpretacyjną zwrócił uwagę już równo rok temu @Pank na blogu FYM’a, gdzie  nawiązywał parę razy do tego opisu A. Kolesnikowa. [4] Mam bardzo podobne do @Panka skojarzenia: że rozmowa dotyczy właśnie p. Kasi Doraczyńskiej. Ale  sprawa tożsamości rozmówcy A. Kolesnikowa nie znalazła również tutaj swojego jednoznacznego wyjaśnienia.

Szczegóły, które (w oryginalnym tekście, nie w GW) przekazuje nam A. Kolesnikow, a które już kiedyś nieco dokładniej opisywałam [5], są następujące:

1. A. Kolesnikow pisze, że kiedy po swoim przylocie do Smoleńska rozmawiał na poboczu lotniska Siewiernyj z Polakiem i sam czekał na przylot Putina, było to niemal dokładnie w dwie godziny po tym, jak Miedwiediew mianował Putina na przewodniczącego państwowej komisji ds. zbadania przyczyn katastrofy polskiego samolotu pod Smoleńskiem w dniu 10.04.2010. Ponieważ pierwsze komunikaty o powołaniu komisji i o jej wstępnym składzie zaczęły się pojawiać w rosyjskich mediach od godz. 12:02 [czasu mosk.], a o 12:41 już mniej więcej było wiadomo, kto wejdzie w jej skład   (podały to RIA Novosti) [6], to Kolesnikow musiał być na Siewiernym dobrze po godz. 14:00. Lecieli na Siewiernyj i lądowali od zachodu, nie widzieli więc z samolotu terenu „katastrofy”. Elementem krajobrazu, który od razu zaznacza Kolesnikow, było widziane dobrze z samolotu znaczne zadymienie terenu, źródłem którego były palące się wokół trawy...

Pierwszym wydarzeniem z pobytu na lotnisku, które opisuje, jest właśnie rozmowa z Polakiem, który jakoby jeszcze nie mógł uwierzyć w to, że jego prezydent już nie przyleci, chociaż czekał na niego od 10:30… Ale nie wiemy, w jakim - nawet przybliżonym - czasie ta rozmowa się odbyła. Wiemy jedynie tyle, że w scenariuszu opowieści  dziennikarskiej Kolesnikowa fakt ten jest opisany, jako pierwszy, mający miejsce niemal tuż po ich przylocie na Siewiernyj. Czy tak było rzeczywiście?, nie wiadomo.

2.W następnej kolejności  Kolesnikow nawiązuje do obecności czerwonych trumien na Siewiernym, co w czasie rzeczywistym miało miejsce już późniejszym popołudniem. Wydaje się więc, że może to być dodatkowym potwierdzeniem możliwości przeprowadzenia rozmowy z Polakiem w przedziale czasowym do godz. 15:30 czasu polskiego (17:30 mosk.).

3.Rozmówcą Kolesnikowa jest mężczyzna w średnim wieku.

4. Cały artykuł Kolesnikowa jest utrzymany w tonie lirycznym.

Szczególnie jego zakończenie, zapoczątkowujące mit siewierneńskich brzóz:: „В ту ночь я еще раз был на месте катастрофы. Не знаю, почему я раньше этого не заметил. На много десятков метров, среди груды искореженного металла и поваленных деревьев, в самом эпицентре падения стояла целая, ни единой царапины, береза. Она уцелела здесь, одна-единственная.”

[Tej nocy po raz kolejny udałem się na miejsce katastrofy. Nie wiem, dlaczego wcześniej tego nie zauważyłem. Z odległości wielu dziesiątków metrów, pośród stosu pogruchotanego/powywijanego metalu i powalonych drzew, w samym epicentrum upadku samolotu była cała, bez pojedynczego nawet zarysowania, brzoza. Przetrwała tu jedna jedyna.” [7]

Ten – momentami nawet nadmierny, w moim odczuciu  – liryzm towarzyszący całej opowieści, a wytknięty autorowi także w jednym z krytycznych komentarzy zamieszczonych pod tekstem w „Kommiersancie”, może jednak sugerować coś innego. Mianowicie to, że Kolesnikow, dążąc do utrzymania swojej relacji w takim właśnie klimacie „chwytającym za serce starsze panie”... wymyślił sobie tego Polaka.

Ani razu bowiem nie pada nawet najdelikatniejsza sugestia, że próbował dowiedzieć się, z kim rozmawia; że można by wnioskować, iż „wie, ale nie może napisać”; że tajemnica dziennikarska go zobowiązuje... itp. Nic z tych rzeczy. Daje nam jedynie "do wierzenia", że taka rozmowa naprawdę się odbyła z Polakiem, „który ciągle czekał na swojego prezydenta”.

Wróćmy teraz do pytania: kim mógł być rozmówca Kolesnikowa?

* Mężczyzna w średnim wieku... Z w/w osób będących pracownikami Kancelarii Prezydenta takie określenie kategorii wiekowej pasuje chyba jedynie do Jacka Sasina.

* W okolicach południa-wczesnego popołudnia, a więc między 12:00 – 14:00, część osób z Kancelarii została poproszona do biura gubernatora Antufiewa, gdzie w smoleńskim (rosyjskim, by nie było żadnych złudzeń!) centrum kryzysowym przebywali „czas jakiś”. Z relacji składanych przez Jacka Sasina nie wynika chyba, by on również w gmachu gubernatora Antufiewa przebywał. Zainteresowany był jak najszybszym powrotem do Warszawy. Najpierw liczył na jakiś szybki dojazd do Moskwy, by stamtąd pierwszym samolotem lecieć do Polski, następnie już w grę wchodził powrót stojącym na Siewiernym polskim Jak-40 kpt. Wosztyla.

Chociaż nigdy Jacek Sasin nie podaje dokładnie czasu swoich działań w Smoleńsku i na Cmentarzu w Katyniu, to jest jednak bardzo prawdopodobne, że w okolicach godzin 14:00 – 15:00 (16:00 – 17:00 cz. mosk)  był już na Siewiernym, czekając na odlot do Warszawy. Mógł więc być rozmówcą Kolesnikowa.

*Gdyby nie ów „pan w średnim wieku”, można by pomyśleć, że ponieważ ze śp. Kasią Doraczyńską ten wyjazd do Smoleńska organizował i Marcin Wierzchowski, i Jakub Opara, więc  każdy z będących 10.04.2010. w Smoleńsku lub Katyniu mężczyzn mógł być nagabywany przez rosyjskiego dziennikarza. W sytuacji jednak kiedy dziennikarz wyraźnie opisuje spotkanego Polaka jako mężczyznę już na pewno nie będącego  w młodzieńczym wieku, to znowu jedynie Jacek Sasin tutaj pasuje. W swoich wielu relacjach powoływał się zresztą nagminnie na bardzo bliską współpracę z K. Doraczyńską, co pamiętamy doskonale.

Więc niezależnie już od tego, czy Kolesnikow relacjonuje nam rzeczywistą sytuację, czy konfabuluje, to musiał mieć wiedzę o tym, że wśród Polaków obecnych na Siewiernym jest jeden taki, który zamienił się miejscem w samolocie z jedną z ofiar; właśnie z Katarzyną Doraczyńską, z którą sam przygotowywał całą tę wizytę.

* Jeśli będący na złomowisku samolotowego wraku Polacy bardzo wcześnie rozpoznali ciało śp. Kasi Doraczyńskiej, która „sprawiała wrażenie, że jakby spała, jedynie makijaż miała lekko rozmazany”, a J. Sasin określał siebie jako osobę bardzo blisko (i empatycznie, w moim odczuciu)  z Nią związaną, to zadaję sobie pytanie: pytanie o brak rozpaczy w głosie i w słowach rozmówcy Kolesnikowa. Przecież dopiero co, niemal „przed chwilą”, ujrzeli ją martwą... Jeśli nawet Jacek Sasin nie widział tam, na miejscu, ciała swojej koleżanki z Kancelarii, to przecież nie miał żadnych wątpliwości, że ona również zginęła! Automatycznie i jakby mało przytomnie wymienia i ją, i śp. A. Fedorowicza... Jakby przy wspomnieniu Jej postaci  nic dodatkowo w nim nie zadrżało...: „I była jeszcze jedna dziewczyna...”.

Jeśli więc Kolesnikow sobie nie wymyślił tego spotkania, to ten właśnie fragment budzi moje największe wątpliwości, czy jego rozmówcą mógł być Sasin. Chyba, że stupor psychologiczny po czymś takim, czego doświadczyli wszyscy obecni w Katyniu i na lotnisku Siewiernyj w dniu 10.04.2010. był tego rodzaju, że paraliżował na wiele godzin (może nawet na dłuższy okres czasu) całą sferę emocjonalności niektórych osób. Jeśli tak  mogło być również w wypadku J. Sasina,  to anuluję swoje wątpliwości i zamykam obraz rozmówcy rosyjskiego dziennikarza: najbardziej pasuje tutaj Jacek Sasin.

 

Pytanie teraz, czy można to sprawdzić u samego Sasina? I jak to ewentualnie zrobić?

 

Źródła:

1. http://kommersant.ru/doc/1353170

2. http://wyborcza.pl/1,76842,7764783,Ten_przeklety_rosyjski_las.html

3. http://wyborcza.pl/1,76842,7764783,Ten_przeklety_rosyjski_las.html ; http://kommersant.ru/doc/1353170

4. PANK 09.03.2012 10:43 http://freeyourmind.salon24.pl/397936,zagadka-prezydenckiego-fotografa

5. http://lamelka222.salon24.pl/333358,co-robil-putin-na-wnukowie-10-04-2010

6. http://ria.ru/incidents/20100410/220426962.html

7. http://kommersant.ru/doc/1353170

 

 

PS. Jeśli to tylko ja w sieci nie znalazłam dotąd śladu podjęcia tego wątku przez innego autora i nie wiem o istnieniu takiego opracowania/notki/tekstu -  i jeśli okaże się, że wyważam otwarte drzwi, to deklaruję, że w takiej sytuacji nie usunę powyższej notki, by nie usuwać tym samym wpisanych pod nią komentarzy. Notka zostanie zarchiwizowana jako głos w dyskusji i zalinkowana pod wcześniejszym/mi opracowaniem/opracowaniami.

 

Zobacz galerię zdjęć:

Jacek Sasin, Kancelaria Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, obcnie poseł na Sejm, PiS.
Jacek Sasin, Kancelaria Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, obcnie poseł na Sejm, PiS. Andriej Kolesnikow, dziennikarz rosyjskiego "Kommiersanta"
amelka222
O mnie amelka222

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka