amelka222 amelka222
1705
BLOG

Wartość anonimowa

amelka222 amelka222 Polityka Obserwuj notkę 51

 

 

W ostatnich dyskusjach na blogu Zygmunta Białasa i Free Your Mind [1] wybrzmiała wyraźnie tendencja do zakończenia traktowania na serio wypowiedzi i propozycji składanych przez anonimowych blogerów i do całkowitego ich pomijania oraz zachęta – miejscami dość brutalna – do porzucania nicków i do ujawnienia swoich danych przez blogerów i komentatorów. Okolicznością prowokującą stała się próba rozmowy na temat tzw. warsztatów smoleńskich, ich formuły i zadań, jakie należałoby sprecyzować w dalszych badaniach nad 10.04.2010.

Pomijam prawdopodobną przedwczesność rozpoczętej kilka dni temu dyskusji – wobec nieprzygotowania podstawowych nawet zrębów propozycji koncepcyjnej przez najbardziej zainteresowanych, przyniosła ona w efekcie jedynie szereg niepotrzebnych nieporozumień. Ale nie o tę generalna koncepcję i jej brak tutaj akurat chodzi. Chodzi o zrodzony właśnie w związku z nią na salonie  pomysł wyselekcjonowania grup blogerskich i nadanie im „uprawnień” do „pełnego i poważnego uczestnictwa” w dyskusjach smoleńskich. Legitymacją do owej „pełnoprawności” ma być pełne ujawnienie swoich danych przez anonimowych dotąd internautów.

Wobec kogo ujawnienie to miałoby się dokonać i na jakich zasadach, tego już orędownicy tej idei nie chcą na razie zdradzić.

Można by powiedzieć, że sam pomysł nie jest tak naprawdę nowy. Przeciwstawienie znanych z imienia i nazwiska ekspertów Zespołu Parlamentarnego anonimowemu środowisku blogerskiemu dość ostro dało o sobie znać już na przełomie 2011/2012. M. Dąbrowski i M. Jaworski pałowali każdego, kto odważył się proponować co innego. Pamiętamy przecież dobrze te harde oświadczenia, że przecież nikt „z nazwiskiem” nie będzie debatował z najtęższym nawet blogerskim umysłem w sieci, bo... „z anonimami nikt poważny nie dyskutuje”.

A więc już wówczas – nie tyle merytoryczne propozycje i zgłaszane koncepcje stawały się główną osią sporu , co przede wszystkim status (jawny lub nie) dyskutanta.

Po raz drugi sprawa się pojawiła w zupełnie innym kontekście: przy próbie przejęcia przywództwa w „grupie FYM’a” po 22.06.2012. przez A-tem’a.

Jego wpisów z połowy lipca 2012 już nie ma na moim blogu [2], autor pokasował je nie chcąc widocznie zostawiać aż tak wyraźnych śladów swojej megalomanii. Niemniej, po publicznym zdyskredytowaniu jego osoby, również szykował się do boju – tym razem ze swoimi wiernymi hufcami „smoleńskich legionistow”. Przewidywał wówczas jedynie tak aktywną działalność: „Tylko w zamkniętym obiegu; kontynuujemy w znanym, wąskim gronie, w zdrowej atmosferze, czyli po odsianiu wzmożonych emocjonalnie anonimków i innych eksperymentatorów cybersocjologicznych, oraz socjolożek" [3].

 Wydaje się więc, że pomysł budowania karnych szeregów  z blogerów - oddanych ideom swoich "guru" - przez co bardziej ambitne jednostki, które  w internecie też zaczynały swoją karierę na ogół pod przybranymi nickami, pojawia się co jakiś czas i prezentowany jest m.in. jako panaceum na bezpieczeństwo sieciowych kontaktów i (pozorną) możliwość podwyższenia poziomu zaufania pomiędzy blogerami.

 Co ciekawe, osoby, które jeszcze w roku ubiegłym zdecydowanie opowiadały się za utrzymaniem za wszelką cenę własnej anonimowości w sieci, dzisiaj już prezentują odmienne stanowisko.

 Free Your Mind w sierpniu 2012 pisał:

 „Jeślibym więc dziś i przy tej okazji miał radzić komukolwiek, kto chciałby się zająć na serio blogowaniem (bez względu na to, czy byłby to student, naukowiec, pisarz itp.), to rzekłbym jednoznacznie i stanowczo: „nigdy nie ujawniaj się nikomu pod żadnym (ale to żadnym!) pozorem. Nie tylko bowiem Twoimi personaliami ta „zaufana” osoba podzieli się z innymi ludźmi (zgodnie z takim niepisanym prawem, że największe tajemnice najszybciej się rozchodzą), lecz też wnet się okaże, co będzie dla Ciebie wielkim rozczarowaniem, iż spora część, spośród tych, którym zaufałeś, to Twoi wrogowie, a nie przyjaciele”. To, naturalnie, pewna „lekcja życia”, jaką odebrałem podczas blogowania, lecz chyba warta „sprzedania” wszystkim, zwłaszcza tym (młodym lub starszym) zapaleńcom Sieci, którzy chcieliby od jutra „ruszyć w szranki” publikowania online. Powtarzam wyraźnie: „nigdy nikomu pod żadnym pozorem się nie ujawniaj – nigdy, nigdy, nigdy. Przenigdy”. [4]

 

Kontrast z dzisiejszą postawą FYM’a wobec konieczności/możliwości zachowania anonimowości w sieci, jest wyraźny. FYM – ustosunkowując się do jednej z  koncepcji warsztatów smoleńskich - pisze teraz tak:

 „dzięki za linka, ale nie wiem, kto to jest "Markowski" i propozycji od tego typu anonimowych darczyńców bym nie przyjmował (...).Uważam, że tego typu inicjatywa powinna być transparentna aż do bólu - tak by wiedziano dokładnie kto skąd przychodzi i z czym. By nie skończyło się na tym, że szkoła Macierewicza nad tym wszystkim swoje skrzydła roztoczy i wylądujemy w rzece, o której pisałem już wyżej (...) ja już kiedyś pisałem o tym, że po pierwsze nie uważam, by sensowne było przygotowywanie tego rodzaju inicjatywy w ramach dyskusji online (dyskrecja byłaby bardziej na miejscu), ale zarazem nie może być tak, iż w sytuacji, w której ani ja, ani prof. Dakowski nie jesteśmy anonimowi, włączali się w jakieś organizacyjne inicjatywy naukowe jacyś ludzie pod pseudonimami.” [5].

 

Jest to dość łagodna forma perswazji. Znacznie ostrzejszą zaprezentował - znany od dawna ze swoich ostrych wejść - A-tem. Nie będę jej tutaj cytować, bo jeszcze (do czasu skasowania jej przez samego autora) jest dostępna na blogu Zygmunta Białasa [6]. Istota wykładni A-tem’a jest prosta: "Ukrywanie się pod nickiem to dla mnie sygnał nieuczciwości." Koniec. Kropka.

 

To zrozumiałe, że są działania i inicjatywy podejmowane w realu, które wymagają minimum wzajemnego zaufania i nikt się do nich chyba nie przymierza z maską na twarzy i z modulatorem głosu w kieszeni. Ale zwykle nie pisze się o nich publicznie kiedy wszystko jest jeszcze w fazie koncepcyjnej. Przy warsztatach natomiast od razu ujawniła się jednoznaczna opcja wyrzucania poza burtę wszelkich propozycji, które nie są sygnowane przez „znanych, zaufanych i uznanych”,  przy - Bóg jeden raczy wiedzieć – jakich to kryteriach owego „poznania i uznania”. Może tych sformułowanych latem 2012 przez A-tem’a?

Trudno mi to przyjąć, skoro do dnia dzisiejszego nawet nie została rozpoznana i pokazana w pełni rola tej osoby w zmianach, które w czerwcu ub. roku zaszły na blogu FYM’a. Jak więc poważnie przyjąć wiarygodność jego (A-tem'a)  kolejnej inicjatywy?

No – chyba że od początku ma ona charakter samozwańczy. Jeśli jednak tak, to należy o tym wprost napisać.

 

1. http://freeyourmind.salon24.pl/498887,sms-y-smolenskie-lub-komorki-milcza-2 ;

 http://zygmuntbialas.salon24.pl/497264,prof-miroslaw-dakowski-zbrodnia-smolenska-a-zlo-absolutne ;

http://zygmuntbialas.salon24.pl/498858,pare-slow-o-projekcie-zorganizowania-warsztatow-smolenskich ;

2. http://lamelka222.salon24.pl/433893,metamorfozy

3. PIKO 494157 | 16.07.2012 20:13 ,http://lamelka222.salon24.pl/433893,metamorfozy ;

4. http://lamelka222.salon24.pl/439245,jak-latwo-uderzyc-w-twarz-cudza-wywiad-z-free-your-mind ;

 5. http://freeyourmind.salon24.pl/498887,sms-y-smolenskie-lub-komorki-milcza-2 , komentarze z 08.04.2013 16:08; 16:47; 18:57

6. http://zygmuntbialas.salon24.pl/498858,pare-slow-o-projekcie-zorganizowania-warsztatow-smolenskich ; kom. 08.04.2013 09:48

amelka222
O mnie amelka222

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka