Umarły las. Z bloga Tatiany Karacuby. http://selenadia.livejournal.com/
Umarły las. Z bloga Tatiany Karacuby. http://selenadia.livejournal.com/
amelka222 amelka222
3516
BLOG

„Agentura Karacuby z Barnaułu” znowu donosi...

amelka222 amelka222 Polityka Obserwuj notkę 69

 

 

Tytuł jest oczywiście przewrotnym przywołaniem skrótu, jaki na salonie24 został ukuty na określenie osób zajmujących się „smoleńską maskirowką”. To nic nie szkodzi, że powstała zbitka mieszająca różne osoby i miejsca – Tatiana Karacuba nie pochodzi bowiem z Barnaułu; tam żyje i pisze Anton Sizych. Ale Sizych ma widocznie zbyt twarde nazwisko, by spełniało swoja rolę w tym dobrze i miękko brzmiącym skrócie: „agenci z Barnaułu”. Ojcostwo tego określenia przypisuję – nie wiem, czy słusznie – Kaczejzupie, ale jeśli się mylę na pewno zostanę poprawiona.

Ponieważ to ja sobie pozwoliłam kiedyś nieopatrznie na przetłumaczenie fragmentów dziennika T. Karacuby na swoim blogu, do mnie głównie przylgnęła etykietka „agentki z Barnaułu”, więc pewnie teraz, kiedy znowu zajmuję się tekstami stamtąd pochodzącymi, przechlapane mam na salonie na amen. Mówi się trudno.

Przetłumaczyłam jakieś  80% najnowszych tekstów Antona SIzycha, bo uznałam, że warto to zrobić, by coś więcej wiedzieć na temat autora zdjęć, które jesienią ub. roku tak zbulwersowały sieciową społeczność.

Tym co mnie tutaj najbardziej interesuje, jest pytanie o to, co on ma nam do powiedzenia w kwestii 10.04.2010.

Nie stawiam teraz pytania o to, czy Sizych działa na zlecenie rosyjskich służb, czy nie, i czy podawane przez niego motywy są prawdziwe, czy są tylko taktyczną grą obliczoną na zainteresowanie polskiego czytelnika. Takie pytania zawsze można zadać analizując tekst już napisany i sądzę, że one padną. Ja ograniczyłam się jedynie do w miarę wiernego – na tyle, na ile potrafiłam – przekazania sensu jego wpisów.

Kilka fragmentów było dla mnie zbyt trudnych – nie pominęłam ich jednak lecz wkleiłam tekst oryginalny, w obawie, że jeśli coś przekręciłabym, sens znaczeniowy byłby zupełnie inny. Mowa jest tutaj o kilku punktach „Listu otwartego...” kpt. rezerwy A. Protasowa (bloger  Flanker20) dotyczących detali raportu MAK i operujących fachową terminologią. Dla osób dobrze znających język rosyjski i nazewnictwo lotnicze nie będzie pewnie żadnym problemem uzupełnienie tłumaczeń tych fragmentów, co byłoby z korzyścią dla całości.

Jeden tekst, najstarszy, jedynie streściłam i sprowadziłam do głównych tez tego wpisu. Są również fragmenty, w których pojedynczych znaczeń nie byłam pewna i zostały one umieszczone w nawiasach. Sądzę, że nie zaburzają one ogólnego sensu.

 

A. Wpis Antona Sizycha z 26 października 2012

Streszczenie głównych tez:

1.Nie było wylotu polskiej delegacji do Smoleńska 10 kwietnia 2010: nie ma żadnego dowodu na wylot, żadnej dziennikarskiej relacji.

2.W momencie mitycznego wylotu delegacji Lecha Kaczyńskiego nie było wśród żywych – podobnie jak pozostałych członków tej delegacji. Nie ma żadnego dowodu na fakt tego wylotu i na fakt bycia żywym przez Lecha Kaczyńskiego po jego powrocie z Litwy.

3.Nie było żadnej katastrofy pod Smoleńskiem. Na zdjęciach pokazuje się szczątki innego – i to niejednego – samolotu. Polski Tu-154 / 101 miał niepowtarzalny profil / wygląd {dodajmy: miał także niepowtarzalne wyposażenie kokpitu}.

[tutaj pomijam szczegółowy opis zdjęć]

 

B. Wpis z 10 listopada 2012

"Witajcie!

Dziękuję wszystkim za wsparcie i za wpisy, które dalej rozwijały temat pomimo mojej nieobecności.

3 listopada wyłączono mi Internet, utraciłem możliwości prowadzenia swoich badań, kontakty z ludźmi. Administracja sieci idiotycznie mi próbowała tłumaczyć, że to skutek programów antywirusowych, że mam „wędrujące IP” i stąd te kłopoty. Potem przyszło kilku „fachowców”, którzy zarzucali mi wyszukiwanie informacji w sieci o NATO, przypomnieli mi o obowiązkach obywatela FR, wskazali na moje kontakty z różnymi osobami, że zajmuję się polskimi sprawami. I właśnie celem złożenia wyjaśnień bardziej szczegółowych tych „polskich spraw” kazali mi ze sobą jechać [do rejonowego oddziału Komitetu Śledczego? - СУСК] . Podali mi fałszywy adres, gdzie mieli mnie zawieźć, ja ten adres przekazałem żonie, a ona go podała do Internetu. Nie mogłem jednak zatelefonować do swojej firmy... Ale się nie martwiliśmy, bo mieli mnie wypuścić od razu po pół godzinie.

Na miejscu okazało się, że nad sprawą „Gorożanina” pracuje cały sztab ludzi. Sąd Rejonowy w Moskwie przyznał mi status świadka w sprawie „O katastrofie lotniczej 10.04.2010.” i postanowił zająć się fotografiami na moim blogu, moją pocztą elektroniczną i wszystkimi wpisami na ten temat. Dopiero teraz pokazali mi urzędowe pismo z nakazem rewizji w moim domu i w komputerze; przysługującego mi odwołania od tej decyzji nie mogłem już oczywiście wykorzystać.

Grupa śledczych – razem ze mną – przyjechała do mojego domu, tam zarekwirowano mój komputer, wszytskie płytki i dyski, kilogram starych dyskietek, zapiski, wszystkie papiery, notatniki, adresy, telefony. Wszystko to spisano, potem ciąg dalszy miał miejsce w urzędzie śledczym.

Podpisałem oświadczenie o zatrzymaniu dla siebie wszystkich informacji z prowadzonych ze mną rozmów.

Przepytywali  mnie „w temacie smoleńskim”, a więc w tym, o czym pisałem u siebie na blogu już w swoim pierwszym poście, i w kółko to samo. Oświadczono mi – niezgodnie z prawdą, że na blogu mam zdjęcia polskiego samolotu – wówczas jeszcze ich nie miałem; że pokazałem zdjęcia prezydenta Kaczyńskiego (z przykrością stwierdzam, że nigdy nie wierzyłem w to, że są to zdjęcia polskiego prezydenta; teraz również nie wierzę).

Dlaczego jest to niemożliwe – powtórzę kolejny raz.

Rodzony brat L. Kaczyńskiego zidentyfikował go rankiem [nad ranem?] 11.04.2010. –  ale to jedynie fakt medialny, istniejący w polskich mediach, a przecież on sam miał jeszcze w tym samym roku różne wątpliwości, czy to naprawdę jest jego brat.

Głowy wszystkich pozostałych ofiar były zdeformowane, porozbijane, uniemożliwiały wizualne rozpoznanie. Ekspertyzy genetycznej nie było. Dwie ekshumacje pokazały, że pochowano zupełnie inne ciała. Tak więc – wg mojego przekonania – powinno być wszczęte śledztwo w sprawie zabójstwa i postępowanie powinno zacząć się od wyjaśnienia tego, kto faktycznie był 10.04.2010. na lotnisku Siewiernyj pod Smoleńskiem, kiedy tam się znalazł itd., a w Polsce – znowu wg mnie – śledztwo powinno się zacząć od określenia miejsca, czasu i okoliczności potwierdzających, że każda z tych osób-ofiar rzekomej katastrofy, była żywa, zdrowa i cała. Innymi słowy trzeba by znaleźć ostatnie fotografie i video „pasażerów”, z których większość to przecież ważne osoby polskiego życia publicznego. Potem, jeśli obejrzycie opublikowane „zdjęcia z katastrofy”, znajdziecie wiele śladów przebywania ofiar w rękach tych, którzy ich zabili. Śladów tych jest całe mnóstwo {tutaj: opis fotografii] (...). One mówiąwszystko o sprawcach [Фактически материалы высветили мразь, которая все это делала.]

Późnym wieczorem 5 listopada zostałem – za moją pisemną zgodą – nagrany przez śledczych na video. Po co im to jest, nie wiem. Może dla mediów.

Nie obwiniam za nic nikogo. Napisałem jednak zażalenie do prokuratury, które poniżej przedstawiam.

(...)"

 

C. Wpis z 30 stycznia 2013, 13:10

"Witam.

Na zapomnianym już nieco blogu Flanker20 jest opublikowany list – pozostający dotąd bez odpowiedzi – skierowany do władz MAK z prośbą o odpowiedź.

Wspieram autora i proszę Czytelników o wykonanie tego samego.

Trzeba pisać do MAK [w sprawie polskiego samolotu 10.04.2010.], bo żadnego lotu nie było, co wiadomo już wszystkim – z wyjątkiem tych, którzy jeszcze wierzą rzekomym specjalistom, w tym szczególnie związanym z MAK. Teraz organizatorzy zabójstwa i inscenizacji [w Smoleńsku] nie mają już nawet tej [eksperckiej] osłony. Czytajcie i dajcie się przekonać: MAK sfałszował [w stenogramach] cały lot od początku do mitycznego końca – katastrofy. Popatrzcie także na omówienia w tym opracowaniu i w innych publikacjach. Wszystkie elementy MAK-owskiej fałszywki są rozpracowane i wszystkie niejasności składają się na jeden wniosek: nie było żadnego lotu/dolotu nad lotnisko, nie było żadnej katastrofy.

Fakt, że nie było żadnego lotu [Tu-154], w zasadzie potwierdzają także specsłużby zatrudnione na portalach gdzie omawiany jest Smoleńsk 10.04.2010. Ich zadaniem jest ośmieszanie publikowanych analiz, dokonywanie wrzutek z „zeznaniami świadków” i ocenami „specjalistów”, które mają dyskredytować wszystkie wątpliwości, jakie zawarte są w analizach smoleńskich. To są rozmaite rysunki samolotu, różne zapewnienia, że rano 10 kwietnia była w Smoleńsku gęsta mgła, przez którą niczego nie było widać. Autora/gospodarza tych „kavkaz-centrow” [aluzja do portalu kavkazcenter.com] i innych ja znam bardzo dobrze, i te wrzuty o wirtualnym locie, o wirtualnej „smoleńskiej ustawce/inscenizacji”. Wirtualny charakter tych mitów prowadzi wprost do pytania: kto i kiedy zabił 96 osób? Dlatego też „świadkowie” potwierdzający rzekomy fakt, iż stało się to w Smoleńsku, będą się pojawiać stadami, jak diabły z tabakierki.

[Oto] "List otwarty dotyczący rezultatów śledztwa MAK w sprawie katastrofy polskiego rządowego samolotu Tu-154 M nr boczny 101, 10.04.2010."

Szanowna Pani Anodyna!

Prowadzone śledztwo przez kierowany przez Panią MAK  tej "tragicznej katastrofy pod Smoleńskiem" miało jedynie na celu wydanie opinii dyskredytującej załogę samolotu, która zginęła oraz dyskredytację pozostałych osób, które były na pokładzie tego samolotu, ale które w rzeczywistości nie miały żadnego wpływu na pilotowany samolot. Pomimo zakończongo śledztwa przez MAK coraz więcej osób nie wierzy w jego końcowe ustalenia, uznając je za niewiarygodne.

Przedstawiając na konferencji prasowej w dniu 12.01.2011. swoje końcowe oceny, niczym Pani nie ryzykowała: nie usłyszała Pani niewygodnych pytań od dziennikarzy. Na konferencji tej przecież nie było ani lotników, ani innych specjalistów awiacji.

Specjaliści ci mieli dość dużo czasu, by krytycznie spojrzeć na śledztwo MAK i zaprezentowane przez MAK dane. Ale nie dopuszczono ich na konferencję.

Bardzo bym chciał zmienić tę sytuację i zadać Pani kilka takich niewygodnych pytań. Nie po to, by Pani „dowalić”, ale aby wypełnić białe plamy, którymi usiany jest Pani Raport końcowy. Wierzę, że nie będzie dla Pani żadnym kłopotem odpowiedzenie na te pytania.

Oto one:

1.Dlaczego nie opublikowaliście pełnego zapisu rozmów załogi ze ścieżki dźwiękowej lub chociażby stenogramu rozszyfrowanych zapisów załogi? Dlaczego nie opublikowaliście pełnego odczytu specjalistów firmy UASC „TAWS Data Extraction for NTSB Identifikation: ENG10SA025” i „FMS Data Extraction for NTSB Indentification: ENG10SA025”?

2.W jakim celu 10.04.2010. na „Siewiernyj” przyleciał Ił-76 nr boczny 78817? Na podstawie „Transkrypcji rozmów z wieży kontroli lotów lotniska Smoleńsk (Siewiernyj)” – oryginał na stronie MAK – przy wykonywaniu przez Ił-a-76 pierwszego podejścia do lądowania o godz. 9:25:54 ma miejsce niecenzuralne ruganie załogi Ił-a w momencie przelotu Ił-a w bezpośredniej bliskości od bliższej NDB. Ta radiolatarnia znajduje się w odległości ok. 160 m od osi lotniska. Wyjaśnijcie, dlaczego załoga Ił-76, znajdująca się (na podstawie w/w „Transkrypcji...”) o godz. 9:25:32 „na kursie i na ścieżce” w odległości ok. 1 km (z bocznym odchyleniem od osi pasa nie większym niż 40 m), zwiększyła to odchylenie boczne do 100 m?

Wydaje się oczywiste, że przy pierwszej próbie podejścia do lądowania. Ił-76 leciał dokładnie nad miejscem rozłożenia szczątków polskiego Tu-154, czy tak? Jaki zrzut [wybroskę] – co to było i gdzie? – wykonał Ił-76? („10:27:58 – Bort... zakończył zrzut, zniżanie na wschód” – „Transkrypcja...” opublikowana w języku polskim)

3. Przy zderzeniu samolotu z ziemią powodującym całkowitą destrukcję samolotu, powinien pozostać ślad na powierzchni ziemi nie tylko od części ogonowej i od lewego skrzydła, ale i od kokpitu. W końcowym raporcie MAK nie przedstawiła Pani ani jednego potwierdzenia takich śladów (zetknięcia kokpitu z ziemią) na miejscu znalezienia szczątkow Tu-154.

Mam nadzieję, że Pani rozumie, że fakt niepozostawienia zagłębień przez masę prawie 80 ton metalu, spadającą z wysokości nie mniejszej niż 15 m i z szybkością ok. 260-270 km/h, może świadczyć tylko o tym, że żadnego zderzenia kokpitu z ziemią nie było.

Dlatego też, jeśli nie uwzględniono śladów wyżłobienia w gruncie (które może są, a nie zostały uwzględnione) w raporcie końcowym MAK, to proszę o podanie tych danych (dokładne wymiary pozostawionych śladów) teraz. Podajcie długość, głębokość, szerokość śladów spowodowanych upadkiem kokpitu. Podajcie też położenie tych śladów względem osi lotniska i zarysu pasa lądowania.

4. Pani nie może nie wiedzieć, że nieścisłości i niedokładności danych szczegółowych podważają wiarygodność całego raportu.

Dlaczego w końcowych ustaleniach dotyczących aspektów psychoemocjonalnych kpt. A. Protasiuka znalazły się ewidentnie kłamliwe wyniki rzekomych testów, podpisane przez Żukowskiego, Macandera i Oleniewa? Kłamliwość tego dokumentu zwodzi niezorientowanego czytelnika. Nie załączono bowiem żadnych norm dla tego typu testów UGD – NEO-FFI. Zaprzeczy Pani? Jeśli tak, to proszę podać teraz te normy. Przypomnę tylko, że wyniki kpt. A. Protasiuka, to 31/6 przy skali (0-48)(1-10).

5. W „Transkrypcji...” [stenogramie] dokumencie podpisanym przez specjalistów MAK A.A. Martyniuka i I.A. Krasotkiną,  jest następujący fragment:

„...10:31:20 nawigator – I w ten moment [teraz] u nas jest 5 mil od centralnej

...

...

10:31:56 , 2 pilot – tak, a my te 5 mil to gdzie...

10:31:56 nawigator - Z boku

...”

Jak wynika z tego fragmentu, dialog ten ma miejsce w momencie przelotu trawersem KTA. W przedstawionym przez Panią raporcie (s. 156, rys. 43) nie ma ani jednego punktu pomiędzy drugim i trzecim zakrętem, który byłby oddalony od KTA o 5 mil. Dlaczego więc narysowaliście trajektorię nie odpowiadającą stanowi faktycznemu?

6. Nazwijcie przyczynę, dla której automat ciągu zwiększył obroty silników z 40% do 60% mocy w czasie 10:39:40 – 10:40:00 – już po tym, jak samolot zniżył się (rys. 24, s. 78 raportu).

7. Na rys. 49 s. 186 zafiksowano aktywność autopilota w czasie 10:40:53,5 – 10:40:55. W tym czasie kapitan przyciągał do siebie wolant, trzymał na nim dłonie. By wyłączyć autopilota (10:40:54,5) musiałby wykonywać równolegle w tym samym czasie inne ręczne czynności (СПУСК-ПОДЪЕМ).

Wyjaśnijcie więc nam, jakim cudem autopilot kontynuował swoją działalność, jeśli Pani twierdzi, że w tym systemie podejście do lądowania na Siewiernym jest niemożliwe?

8. W odczytach specjalistów firmy UASC „TAWS Data...” (na polskiej stronie Raportu) zaznaczono parametry odchylenia od kursu w pionie wysokości (GLIDESLOPE DEVIATION) i w parametrach horyzontalnych – odchylenie od kursu (LOCALIZER DEVIATION) dla wszystkich sygnałów TAWS. Dla zdarzeń generowanych w czasie podchodzenia do lądowania (#34, #35, #36, #37, #38) te oznaczenia są równe: Glideslope Deviation: 0.095982 dots Localizer Deviation: 0.108367 dots.

Czym Pani może wyjaśnić te zaznaczenia jeśli – jak twierdzicie – na Siewiernym brakowało systemu naprowadzającego?

 

[Tutaj nie chciałabym czegoś źle przetłumaczyć, zostawiam więc kolejne 4 punkty w oryginale. ]

9. Вне всякого сомнения Вы предельно внимательно изучили отчеты специалистов фирмы UASC "TAWS Data Extraction for NTSB Identification: ENG10SA025" и "FMS Data Extraction for NTSB Identification: ENG10SA025" и имели возможность получить у них ответы на возникшие вопросы. Выяснили ли Вы причину того, что в логе события #33TAWS, сгенерированного при выполнении взлета на аэродроме Варшавы, зафиксировано отрицательное(!) значение вертикальной скорости -345.840604ft/min? Что является этой причиной? Влияет ли эта причина на значения вертикальной скорости, зафиксированные в других событияхTAWS? Как для устранения выявленной погрешности должны быть скорректированы значения вертикальной скорости, зафиксированныеTAWS при выполнении захода на посадку?

10. Значения параметровFLIGHT PLAN ADHERENCE (признак следования флайт-плану) иCROSS TRACK (боковое удаление) в логах событий #34, #35, #36, #37, #38TAWS (см. отчет "TAWS Data Extraction for NTSB Identification:ENG10SA025") однозначно свидетельствуют о том, что траектория полета не совпадала с активным флайт-планомFMS - так, например, в момент генерации события #34 на удалении около 5400м от торца ВПП боковое удаление от активного флайт-планаFMS составляло около 2км - и, следовательно, управление самолетом в боковом канале осуществлялось неFMS. Почему же Ваш Окончательный отчет содержит заведомо ложное утверждение о том, что "в боковом канале экипажем использовался один из двух режимов управления автопилотом: по сигналамFMSили от рукоятки РАЗВОРОТ" (стр.180)? Почему Вы намеренно вводите общественность в заблуждение, утверждая, что "полет проходил в соответствии с введенным планом от точкиDRLк точкеXUBS" (стр.180), хотя прекрасно знаете, что план, на который Вы ссылаетесь, был прописан вSECONDARY FMS, а управление автопилотом может осуществлять таFMS, которая являетсяPRIMARY?

11. Ключевым моментом для установления причины катастрофы Ту-154М б/н 101 является изменение установки задатчика радиовысотомера со 100м (установлен перед снижением) на 60м. Этот факт свидетельствует о том, что к началу выполнения захода на посадку система захода была командиром выбрана и согласована с экипажем и, очевидно, с руководителем полетов. Почему Вы в своем 210-страничном отчете не уделили ни одной строчки ответу на вопрос: что и когда дало основания КВС А.Протасюку выбрать новое значение ВПР и установить задатчик радиовысотомера на 60м? Почему ни в "Транскрипции переговоров экипажа самолета Ту-154М б/н 101 ..." подписанной специалистами МАК А.А.Мартынюком и И.А.Красоткиной, ни в польских транскрипциях нет никаких свидетельств изменения установки задатчика и согласования этого действия с экипажем?

12. СогласноTable 3-10FMS Serial Number 281DME/VOR/TACAN Inputs на странице 25 отчета "FMS Data Extraction for NTSB Identification:ENG10SA025" (опубликован польской стороной) на момент потери питанияFMS зафиксировано расстояние до маякаTACAN в Шяуляе - 325км. Расстояние между Смоленском и Шяуляем превышает 570км. Как Вы можете объяснить эту разницу? Какое отношение к полету польского Ту-154М б/н 101 10.04.2010 имеет военный аэродром Боровцы в окрестностях Полоцка (Беларусь)?

Dziękuję.

Kapitan rezerwy Arkadij Protasow (bloger flanker20)”

 


D.

Anton Sizych publikuje również swoje pismo wysłane do Prokuratury w Moskwie w sprawie naruszenia prawa jesienią 2012, kiedy odłączono mu internet i zarekwirowano materiały. Przekleję fragment ze swojego komentarza pod poprzednią notką:

””W interesującym nas tutaj wątku o 10.04.2010. pisze on tak:
"W miesiącach wrzesień-październik 2012 opublikowałem na swoim blogu cykl publikacji poświęconej tzw. "katastrofie polskiego samolotu pod Smoleńskiem" na podstawie materiałów znalezionych w internecie. Świadczą one o tym, że nie było w rzeczywistości ani żadnego lotu, ani też żadnej katastrofy. Katastrofa została sfingowana (zainscenizowana) by usprawiedliwić wcześniejsze uśmiercenie/zabicie 96 osób. Ofiary rzekomej katastrofy są prawdopodobnie obywatelami polskimi - ale nie można tego na pewno stwierdzić, gdyż wszystkie ciała zostały bez głów lub ich głowy zostały w taki sposób zdeformowane, że nie było mowy o wizualnej identyfikacji osób. Analiza genetyczna nie została przeprowadzona, a ostatnie*** dwie ekshumacje wykazały, że pochowano całkiem inne osoby."
[Ciąg dalszy pisma jest zażaleniem na poczynania władz Barnaułu w sprawie korzystania przez niego z internetu]
*** pismo do prokuratury datowane jest na 25.01.2013.
http://gorojanin-iz-b.livejournal.com/

Następnie pisze:

„Cóż można powiedzieć o całej dyskusji [smoleńskiej]? Współczuję wojownikom frontu dezinformacji. I działającym pod nickami, i pod konkretnymi nazwiskami „kavkaz-centrow”*, i pod innymi. Już doprawdy głupio, dziecinnie jest wypełniać polecenia kierownictwa, które nie zdaje sobie sprawy z tego, że już nie można dalej kłamać. No kto, powiedzcie, jak nie oni z tego „niewidzialnego frontu, ciągną dalej ten sam wątek sugerujący, że „Gorożanin” obwinia kogoś tam o zamach na polski samolot? To kompletnie idiotyczne, absolutnie nie pokrywa się z treściami bloga, na którym teraz jesteście. Na moim blogu nie ma żadnych odniesień do zamachów, terrorystycznych ataków na Polaków, to wszystko jest jedynie w waszych komentarzach, „kavkazcy”, nigdzie więcej. Piszę o tym, że martwe ciała zostały przywiezione w jakiś konkretny sposób i że to trzeba przede wszystkim wyjaśnić, łącznie z głównym pytaniem: kto, gdzie i kiedy ich zabił?

I o tym tylko rozmawiam ze wszystkimi, ze śledczymi, w redakcjach dziennikarskich, o niczym więcej. Śledztwo w sprawie zabójstwa i tak będzie prowadzone i was, funkcjonariusze dezinformacji, i waszych szefów, to po prostu zniszczy. Nie pomyśleliście o tym?

Rozpoczęcie takiego śledztwa teraz utrudnia tylko jedno. W matrixowej rzeczywistości, jaka nas otacza, nie ma żadnej struktury prawnej, która mogłaby przeprowadzić takie dochodzenie: w sprawie morderstwa i inscenizacji „katastrofy”. Coś takiego trzeba dopiero stworzyć [wynaleźć?], by uporządkować i zweryfikować odkryte fakty. Ale trzeba poczekać, bo aktorzy tego wymyślonego matrixu ciągle są aktywni. W stworzonym sztucznie obrazie wirtualnego lotu i „katastrofy” bezwzględnie potrzebny jest udział generałów sił powietrznych Rosji i Polski. Można ich przedstawić personalnie, a potem znowu utajnić (lub zmienić nazwisko), ale zawsze w tym matrixie dla mas - jeden, to będzie ten z imperialistycznego bloku NATO, a drugi musi być z Rosji, z jej strategicznymi i euroazjatyckimi partnerami. Klasyczni wrogowie, przeciwnicy, nie mogący z sobą współpracować.

I tak oto przez jakiś czas niezbyt długi, specłużby i VIP-y, media jeszcze będą omawiać tę lipną „katastrofę”, będą rozbudzać konflikty polsko-rosyjskie i natowsko-euroazjatyckie na ekranach, w sieci i w głowach swoich obywateli.

Dotąd wszystko przebiegało bez problemów. Przypomnijcie sobie chociaż szczególny incydent zestrzelenia południowokoreańskiego Boeinga. Dwaj wrogowie, toczący z sobą zimną i gorącą wojnę, preferujący dwa całkiem odmienne systemy polityczne, rozpętali taką skalę nienawiści międzynarodowej, a przecież nie pokazano ani ciał tych, którzy zginęli, ani szczątków Boeinga...

Tak to jest, że każdy musi sam rozstrzygnąć, co w danym temacie jest prawdą, a co nią nie jest lub może nią nie być, co jest głęboko ukryte i dlaczego. Trzeba wiedzieć, że sprawcybronią swoich kłamstw, że są to po prostu zwykłe szumowiny, które zabijają ludzi, które szydziły z ofiar przed i po ich śmierci. Zaufać im, to ciężka odpowiedzialność. Jesteście gotowi potwierdzać kłamstwa wobec swoich rodzin, bliskich i przed całym światem? Czy też spotka was coś, co się przydarzyło polskiemu prokuratorowi wojskowemu, który musiał wybrać między samobójstwem a ośmieszeniem siebie? Kłamcy muszą wiedzieć, że jeśli nie dosięgnie ich ludzki sąd, dosięgnie ich inny. A kiedy ten drugi będzie się odbywał, nawet modlitwa o to, by jednak był to sąd człowieczy, już nie pomoże, bo już będzie  za późno. Ten polski prokurator wojskowy może jednak właśnie o tym o tym pomyślał?

(...)
Aha, zapomniałem w swoim piśmie do prokuratury napisać samooskarżenie: to przeze mnie rakiety natowskie stacjonujące w Polsce mogą zbombardować Rosję. Ale tego już nie będę dopisywał w uzupełnieniu swojej skargi (...).

Szukać autorów smoleńskiej operacji, to tak samo bezowocne zadanie, jak szukać zleceniodawców zabójstwa Johna Kenedy’ego. To są zjawiska wewnątrzmatrixowe, nierozwiązywalne na dzisiaj.

(...)"

 

* „kavkaz-centry” – złośliwe odniesienie do ostrego antyrosyjskiego portalu kavkazcenter.com i jego działu „Katyń-2”.

 

PS. Fragmenty nieprzetłumaczone, oznaczone (...), postaram się uzupełnić w miarę możliwości.

 

amelka222
O mnie amelka222

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka