amelka222 amelka222
1855
BLOG

Rozbieranie sopockiego mola - interpretacja Szymonna

amelka222 amelka222 Polityka Obserwuj notkę 24

Na niepoprawni.pl bloger Szymonn opublikował dzisiaj interesujące rozważania na temat rozmowy Tusk-Putin odbytej na sopockim molo w dniu 1 września 2009 r.

Ponieważ Szymonn zaprasza wszystkich czytających Jego notkę o jej propagowanie i udziela z góry zgody na jej przedruk, korzystam niniejszym z okazji i publikuję ten tekst na swoim blogu, by móc go włączyć do Lubczasopismo "Księga Hańby-Tragedia Smoleńska".

Nie byłoby wszystkich tych kłopotów, gdyby zdolnemu młodemu analitykowi nie "zwinięto" konta na rodzimym portalu, jakim jest salon24. Tym bardziej więc winna jestem dodatkowe podziękowania Autorowi tej notki, że nie wycofał swojej zgody na publikację swojego tekstu właśnie tutaj.

Dziękuję, Szymonnie !

http://www.niepoprawni.pl/blog/5653/rozmowa-na-molo-obnazenie-klamstw-tuska

 

 

"Rozmowa na molo" - obnażenie kłamstw Tuska

 

Sam nie mogę uwierzyć w to, jak łatwo udało mi się udowodnić kłamstwa Tuska w poniższej notce.

Bardzo proszę wszystkich czytających o rozpowszechnienie jej treści - wyrażam na to bezwarunkową zgodę (proszę jedynie o podanie źródła).

-----------------

Donald Tusk coraz bardziej rozpaczliwie broni się w sprawie katastrofy smoleńskiej.
Kolejne "ataki uprzedzające" lub "dementi" będą się regularnie pojawiać w mediach, które dobrze wiedzą, że muszą nagłaśniać każdą taką akcję Premiera.
W związku z pytaniami o treść rozmowy na molo Tuska z Putinem w dniu 1 września 2009 (kiedy to mogło dojść do ustalenia rozdzielenia wizyt Lecha Kaczyńskiego i Premiera na dwie osobne imprezy).
Donald Tusk po jednym z posiedzeń rządu 20 kwietnia 2012 r. "wyczerpująco wyjaśnił" wątpliwości w sprawie tajemniczej rozmowy na molo.

"Tusk, pytany czy w czasie spaceru po molo w Sopocie z Władimirem Putinem 1 września 2009 roku rozmawiał z ówczesnym premierem Rosji o rozdzieleniu wizyt polskiego prezydenta i premiera w Katyniu w kwietniu 2010 roku podkreślił, że z szefem rosyjskiego rządu rozmawiał krótko i "głównie pokazywał trasę, którą często przebiega jako jogger".
- Pytaliśmy także siebie nawzajem jak wygląda kwestia życia prywatnego w kontekście ochrony. Premier Putin między innymi powiedział, że jego ochrona siedzi u niego w kuchni, ja mówiłem, że mam zdecydowanie większy komfort, bo mam większą swobodę - wspominał rozmowę z rosyjskim premierem Tusk. Szef rządu dodał, że "na tym wyczerpała się ta tajna rozmowa na molo, zaimprowizowana przez nas tylko po to, by móc pokazać delegacji rosyjskiej jak Sopot i Bałtyk wygląda z perspektywy mola".
Dodał także: "Ja wiem, że są tacy, którzy uważają, że polityka polega na spiskach."

http://www.wprost.pl/ar/317853/Tusk-z-Putinem-na...

Przeanalizujmy linię obrony Donalda Tuska.
Jednym z ciekawszych elementów jest wyśmiewanie rzekomej "tajności" rozmów Tusk-Putin.
Drugim sposobem na ucięcie spekulacji o treści rozmowy jest "ujawnienie" przez Premiera tematu rozmów z Putinem na molo - życie prywatne, pokazanie trasy jaką Tusk przebywa podczas joggingu. Ogólnie nic na temat spraw państwowych - jak można wywnioskować z oświadczenia Donalda Tuska, jakie wygłosił 20 kwietnia 2012 po posiedzeniu rządu.
Oczywiście Tusk w swojej wypowiedzi wyśmiewa "zwolenników teorii spiskowych" - ludzi, którzy uważają, że rozmowy Tuska i Putina 1 września 2009 roku dotyczyły spraw poważniejszych niż jogging, a zwłaszcza dotyczyły spraw tajnych, które nie mogły być ujawnione publicznie.

W takim razie - Houston - mamy poważny problem!
Bo jak się okazuje - kłamać to jednak też trzeba umieć, a umiejętności tej nie wykształca haratanie w gałę.
Ani obijanie się na stołku szefa rządu.

Zobaczmy jak łatwo można obnażyć kłamstwa Donalda Tuska:
Całość kompromitujących Tuska informacji została zaczerpnięta ze strony przychylnej PO Gazety Wyborczej
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114873,... (dla zapewnienia pełnej wiarygodności, wszystkie cytaty z GW zostały zamieszczone DOSŁOWNIE I W CAŁOŚCI - jedynie wytłuszczone istotne fragmenty):

1. Kłamstwo pierwsze - rozmowa nie była tajna, albo nie miała być tajna

"6.35 O 9.25 ma rozpocząć się spotkanie w cztery oczy Tusk - Putin. Rosyjski premier, który wieczorem przyleciał do Polski noc spędził w Hotelu Grand w Sopocie. Teraz jest już pewnie po śniadaniu i szykuje się do udziału w uroczystościach."

Spotkanie w cztery oczy sugeruję poufność, czyli tajność. Czyżby dziennikarze GW wymyślili sobie to określenie z oczami? Raczej wątpliwe ;).

"8.47 O 10.50 ma odbyć się konferencja prasowa Putina i Tuska w sopockim Sheratonie po rozmowie w cztery oczy. Dziennikarze już na nią czekają i są bardzo pilnowani. - Mamy zakaz zbliżania się do premierów, a kamery musimy mieć opuszczone do czasu rozpoczęcia konferencji. Nie wolno nam filmować miejsc, gdzie siedzieć będą Putin i Tusk - mówi nasza reporterka. Dziennikarze wchodzą i wychodzą innymi wejściami niż premierzy. Ci, którzy już przyszli, nie mogą opuścić budynku, bo nie zostaną wpuszczeni z powrotem."

To tyle jeśli chodzi o insynuację Donalda Tuska, że rozmowy nie były tajne. Na pewno zostały zaplanowane jako tajne.

Analizując informacje Wyborczej - widać, że rzeczywiście spacer po molo mógł być "zaimprowizowany", ponieważ rozmowa pierwotnie miała się odbyć w hotelu Grand. Dlaczego jednak zakładamy, że zaplanowana POUFNA rozmowa odbyła się akurat na molo? Przebieg uroczystości wskazuje, że ODBYŁA się rozmowa - natomiast miejsce jej odbycia jest moim zdaniem zupełnie drugorzędne.

Nie zmienia to jednak faktu, że dziennikarze nie zostali wpuszczeni na molo i mieli zakaz zbliżania się i filmowania.

"10.43 Żałosne! Co oni robią? - tak dziennikarze komentują traktowanie ich przez organizatorów spotkania. Reporterzy dowiedzieli się właśnie, że organizatorzy postanowili po konferencji nie wypuszczać ich do 12.00. Ze "względów bezpieczeństwa". Najpierw "zakazy zbliżania", podnoszenia kamer i wysłuchania wypowiedzi po rozmowie na molo. Teraz zakaz wychodzenia. Nadgorliwość czy po prostu brak szacunku dla obsługujących wizytę?"

Dlaczego jednak w Internecie możemy znaleźć filmy ze spotkania na molo? Otóż TVN miał na sopockim molo swoją stację pogodową (dziennikarzy z kamerami) - i tylko dlatego mogli sfilmować spacer Tuska z Putinem. Jak możemy jednak sprawdzić (np. na youtube.com) filmowani politycy są z dużej odległości na tle jasnego nieba - więc nawet próbując czytać z ruchu ust trudno byłoby odszyfrować poszczególne słowa.

Niezależnie od "faktycznej" tematyki rozmowy na molo, tematyka spotkania była precyzyjnie określona.
Zobaczmy, co o tym napisała prorządowa Wyborcza:
"9.30 Powitanie Putina z Tuskiem przy molo w Sopocie. Mocny uścisk dłoni. Zamaszyste ruchy. Wietrzna pogoda. Rozmowa w cztery oczy w sopockim Sheratonie potrwa około pół godziny. Tematy (m.in.): wojna i Katyń, Ribbentrop-Mołotow, gaz i energetyka. Można się spodziewać, że będą rozmawiać po niemiecku (Putin lubi ten język bardziej niż angielski)."

Analiza gestów na dostępnym na youtube.com fragmencie spotkania - wskazuje, że treścią rozmowy niekoniecznie była kwestia joggingu, czy gdzie siedzą ochroniarze obu panów. Gesty Putina (coś jak by "przekazanie obiema rękami ciężaru" w stronę Tuska - świadczy, że Putin w tym momencie, przekazywał jakąś ważną informację, jednocześnie symbolicznie "przekazując odpowiedzialność"). Wchodząc (dopiero teraz) na grząski grunt teorii spiskowych - możemy stwierdzić, że mogło to dotyczyć propozycji rozdzielenia wizyt w Katyniu - Putin w takim przypadku "przekazałby odpowiedzialność" za załatwienie tej sprawy po stronie polskiej - co w pełni wyjaśniałoby ten specyficzny gest, nie pasujący do luźnej rozmowy o joggingu.
W odpowiedzi Tusk wykonał gest pionowo ustawioną dłonią - "płynącej ryby", kończący się obracaniem na boki ustawionej pionowo dłoni. Ten gest to sygnał: jakoś to wykombinujemy, jakoś rozwiążemy - to gest lekko "kombinatorski", wskazujący na konieczność rozwiązania sprawy przy użyciu sprytu (płynąca na boki ryba), przy czym sygnalizujący brak pewności co do wyniku działań (gest: "na dwoje babka wróżyła").
Jeszcze raz podkreślę, że to spekulacje - bo rozmowa mogła równie dobrze dotyczyć tego, czy Tuskowi uda się zabrać swoją żonę na wycieczkę na Kreml (wszak z kobietami nigdy nie wiadomo ;)), ale w połączeniu z wcześniejszymi gestami Putina - sugeruje, że rozmowa akurat w tej chwili mogła dotyczyć właśnie imprezy w Katyniu.

Oczywiście - tematem mogła być równie dobrze (albo bardziej dobrze) kwestia "przepchnięcia" umowy gazowej i darowania długu 1,2 mld złotych Gazpromowi. To nawet bardziej prawdopodobne - w świetle wypowiedzi Tuska podczas konferencji prasowej podsumowującej rozmowy.

Niezależnie od treści rozmowy na molo - "publiczne" spotkanie zakończyło się ok godziny 10.
Potem politycy powrócili do hotelu Grand.

Oddajmy dalej głos Wyborczej:
"10.20 Kolejna ciekawostka: po wejściu do hotelu była chwila dla fotoreporterów. Putin i Tusk wypowiedzieli się dla mediów, ale do pomieszczenia nie wpuszczono żadnych polskich dziennikarzy oprócz fotoreporterów i operatorów i jednego dziennikarza PAP. Wpuszczono za to dziennikarzy rosyjskich."

Tak wygląda według Tuska JAWNOŚĆ (brak tajności)???
Nie wspominając o tym, że traktowanie dziennikarzy wskazuje, że Tusk podczas tych spotkań był petentem, który musiał dostosować się do dominującego partnera - dyktującego warunki.

Do godziny 10 do 11 Tusk i Putin już we własnym gronie i całkowicie poza zasięgiem kamer i mikrofonów dziennikarzy najwidoczniej prowadzili dalszą część spotkania (jeśli zakładamy, że na molo nie omówili tematów omawianych później na konferencji prasowej).

Jak to wyglądało w oczach przyzwyczajonych do demokracji i jawności polskich dziennikarzy?
"10.43 Żałosne! Co oni robią? - tak dziennikarze komentują traktowanie ich przez organizatorów spotkania. Reporterzy dowiedzieli się właśnie, że organizatorzy postanowili po konferencji nie wypuszczać ich do 12.00. Ze "względów bezpieczeństwa". Najpierw "zakazy zbliżania", podnoszenia kamer i wysłuchania wypowiedzi po rozmowie na molo. Teraz zakaz wychodzenia. Nadgorliwość czy po prostu brak szacunku dla obsługujących wizytę?"

Odpowiedź brzmi: tematy rozmów najwidoczniej po wyczerpaniu wątku joggingu i ochroniarzy w kuchni ;), musiały dotyczyć ZAPLANOWANYCH tematów: gazu, energetyki, Katynia (czyżby także planowanych uroczystości?), etc.
A treść tych rozmów - skoro de facto ograniczono wolność zaproszonych dziennikarzy - była tak tajna, że nie można było ryzykować, że jakiś żurnalista z kamerą lub mikrofonem choćby przypadkiem posłyszy, lub nagra rozmowy.

Jak widać więc, tajność rozmów była tak ważna dla Putina (i najwidoczniej dla Tuska), że aż wywołano oburzenie dziennikarzy (nawet tych prorządowych z Wyborczej) tak skandalicznym traktowaniem.

Czy możemy jednak jakoś poznać szczegóły rozmów Putina i Tuska, a choćby bliżej ich tematykę?

Tak. I tu niestety (dla Tuska) widać, że kłamstwo ma krótkie nogi. Obaj politycy o 11 uczestniczyli w konferencji prasowej, gdzie z ich wypowiedzi można bardzo wyraźnie odczytać, co ich przede wszystkim zaprzątało podczas rozmów.

Ponownie Wyborcza:

"11.23 Putin: - W ostatnich miesiącach stosunki polsko-rosyjskie zmieniły się na lepsze. Wcześniej tak nie było, ale to nie my dążyliśmy do ich pogarszania. Jestem bardzo wdzięczny obecnemu rządowi, że znaleźliśmy w osobie premiera Tuska i jego ministrów partnerów, z którymi możemy współpracować."

Czyli da się dogadać z Tuskiem (w przeciwieństwie do Kaczyńskiego?).

"11.20 Pytania. Tusk powtarza, że ws. gazu polityka ma być odłożona na bok, a techniczne szczegóły umowy mają być dopracowane jak najszybciej:- Z premierem Putinem przypilnujemy, by nikt piachu w tryby nie sypał. W naszym interesie jest, by rozmowy zakończyły się jak najszybciej, czyli wczesną jesienią."

Ta szczerość będzie kosztować Tuska głowę.
O co chodziło?

Na początku 2009 roku wskutek osiągniętej rosyjskim szantażem zmiany umowy pomiędzy Gazpromem, a ukraińskim Naftohazem, ukraiński partner musiał zaprzestać dostarczania Polsce gazu. Korzystając z patowej sytuacji Polski, Gazprom zaproponował, że sprzeda nam dodatkową ilość gazu, aby wyrównać braki w dostawach gazu.
W czerwcu 2009 roku wicepremier i minister gospodarki, Waldemar Pawlak podpisał umowę na jednorazowy zakup od Gazpromu gazu w wysokości 1,2 miliarda metrów sześciennych.
Była to maksymalna ilość, którą w tamtym momencie Gazprom zgodził się sprzedać.
W obliczu groźby niedoborów gazu, w połowie 2009 r. Gazprom wystąpił z propozycją zwiększenia dostaw - ale po renegocjacji umowy. Propozycję rozmów przyjął rząd Donalda Tuska. W lipcu 2009 roku Gazprom postawił wstępne warunki. Oczekiwał zmian w statucie spółki EuRoPol Gaz SA, aby strona polska nie miała tam decydującego głosu. Oczekiwał również rezygnacji z budowy terminala w Świnoujściu. Zaoferował ponadto zwiększenie rocznego importu gazu do Polski do ponad 11 mld m3 i przedłużenie umowy do 2037 r.
Oferta Gazpromu przedstawiona stronie polskiej została przekazana do Biura Bezpieczeństwa Narodowego, a stamtąd do Kancelarii Prezydenta.
Warunki proponowane przez Gazprom zaniepokoiły Lecha Kaczyńskiego.
Jeszcze w lipcu 2009 r. Kaczyński wystąpił do Ministerstwa Gospodarki z zapytaniem o instrukcje negocjacyjne dla polskich urzędników, którzy będą prowadzić rozmowy z rosyjskim koncernem. Doszło do kolejnego poważnego spięcia na linii rząd - prezydent. Ani Waldemar Pawlak, ani Donald Tusk nie chcieli bowiem przekazać Prezydentowi instrukcji.

Oczywistym więc jest, że wypowiedź Tuska sugerowała, że sprzeciw Lecha Kaczyńskiego co do podpisania niekorzystnej dla Polski umowy gazowej - był dla Premiera elementem "gry politycznej" (jakiż ten język jest elastyczny, skoro pozwala innych oskarżać o własne zbrodnie), a groźba pilnowania wraz z Putinem, aby (jak łatwo się domyślić) Kaczyński piachu nie sypał w tryby - w świetle katastrofy smoleńskiej - brzmi makabrycznie i przerażająco.
Co więcej - taka wypowiedź MUSIAŁA wypływać z treści rozmów (UZGODNIEŃ pomiędzy Tuskiem i Putinem) - i naprawdę nieważne jest, czy rozmowa, która zakończyła się takimi ustaleniami - odbyła się na molo, czy w hotelu.

Co gorsza - kwestia decyzji o rozdzieleniu imprez w Katyniu - to również nieistotny DETAL w świetle podjętej wspólnie decyzji o "rozwiązaniu" problemu Kaczyńskiego.
Ważniejsze jest, jakie JESZCZE szczegóły i SPOSÓB REALIZACJI tej zapowiedzi obaj panowie zaplanowali???

W świetle kłamstw Tuska - zapewne się tego nie dowiemy. Wszyscy jednak wiemy, że dzięki katastrofie smoleńskiej "piasek z trybów" został usunięty raz na zawsze (ktoś by to określił jako "ostateczne rozwiązanie"), a niekorzystna dla Polski umowa gazowa została podpisana, a wygrane w rosyjskim sądzie pieniądze dla Polski w wysokości 1,2 mld złotych zostało "wspaniałomyślnie" Gazpromowi darowane.
Pytanie, za jaką cenę - wydaje się w świetle powyżej przedstawionych faktów - zupełnie retoryczne!

 

PS. Nie zakładam (jeszcze), że akceptując CEL - usunięcie "przeszkody" w postaci Lecha Kaczyńskiego, Tusk również zaakceptował środki do tego celu prowadzące - ale dla mnie nie zmienia to, że Tusk w sprawie "rozmowy na molo" perfidnie kłamie, a w świetle przestępstw związanych z działaniem na szkodę Polski, a na rzecz Gazpromu - i (mimo niechęci do teorii spiskowych) w świetle katastrofy smoleńskiej - czas, aby Tusk politycznie DAŁ GŁOWĘ.
----------------------------

Przy pisaniu notki korzystałem z powszechnie dostępnych źródeł - wymienione ważniejsze (i to na przykład z GW):

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114873,... (skopiujcie tę stronę, to może być dowód w procesie przeciwko Tuskowi)

http://www.wprost.pl/ar/317853/Tusk-z-Putinem-na...

http://www.aferyprawa.eu/Afery/AFERA-Z-GAZPROMEM... (bardzo dobra analiza afery z rosyjskim gazem - włos się na głowie jeży!)

 

amelka222
O mnie amelka222

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka