Centrum Operacji Powietrznych
Centrum Operacji Powietrznych
amelka222 amelka222
3393
BLOG

CENTRUM OPERACJI POWIETRZNYCH.

amelka222 amelka222 Polityka Obserwuj notkę 15

 

Od jakichś 2 tygodni na s24 przewija się wątek alarmu w bazie lotniczej 10 kwietnia 2010 r. wszczętego o godz. 8:20 i anulowanego o 8:30., a tym samym,  pytań o tryb działania COP (Centrum Operacji Powietrznych) w Warszawie. Gdyż, jak zauważa Mailbox, to najpewniej tam spływały dane z monitoringu samolotów polskiej delegacji w dniu 10.04.2010.

http://lamelka222.salon24.pl/288843,alarm-8-20-proba-analizy

http://freeyourmind.salon24.pl/288146,komorki-milcza – komentarze: A-TEM i Mailbox]

http://freeyourmind.salon24.pl/289298,obraz-nedzy-i-rozpaczy

 25.03. 2011. ukazało się nowe źródło – pośrednie, ale to zawsze źródło - w postaci artykułu Marcina Austyna w ND nr 70(4001), p.t. „Nikt nie zadzwonił na pokład”

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110325&typ=po&id=po02.txt

 

Stan pogody w Smoleńsku rankiem 10. kwietnia 2010. jest tutaj tylko pretekstem do pokazania mechanizmu PRAKTYCZNEGO DZIAŁANIA COP w sytuacji, kiedy  wylatuje poza granice kraju oficjalna, dość liczna, delegacja państwowa, na czele z Prezydentem RP.

 Pozwoliłam sobie na wykonanie pewnej „pracy” z tym artykułem. Nie znając jednak dokładnie paragrafów prawa prasowego i formalnej regulacji sfery praw autorskich od razu deklaruję, że z chwilą zgłoszenia przez Autora jakichkolwiek zastrzeżeń do mojego tekstu w niniejszej notce, notkę tę  od razu wykasuję.

 

Rzeczona „praca” polegała na wypreparowaniu tekstu redaktora Marcina Austyna z większości śladów zajmowania się problematyką komunikatów meteorologicznych o poranku w dniu 10.04.2010., na podkreśleniu pewnych nazwisk i czasu zdarzeń [druk pogrubiony, nawiasy kwadratowe].

Interesował mnie jednak głównie MECHANIZM FUNKCJONOWANIA OBIEGU INFORMACJI w Centrum Operacji Powietrznych.

Nie z każdego akapitu dało się sensownie problematykę meteo wykasować, ale w dużej części – tak.

 

I oto, co otrzymałam. [Z góry przepraszam za objętość tekstu]

 

 "10 kwietnia ubiegłego roku, godz. 8.25: mjr Henryk G. sygnalizuje Centrum Operacji Powietrznych nagłe załamanie pogody w Smoleńsku. Podpułkownik Jarosław Z. zleca przekazanie tych informacji kontrolerowi na Okęciu, Piotrowi L., i powiadomienie załogi. Nic takiego się jednak nie dzieje. Komunikat ostrzegawczy nie dociera na pokład tupolewa. Dlaczego?

Nikt nie zadzwonił, bo trzeba mieć specjalną zgodę na wykonanie telefonu satelitarnego - to efekt taniej armii Bogdana Klicha. Na dodatek kończyła się zmiana i zaczynała druga. 10 kwietnia ubiegłego roku nie było na wojskowym Okęciu żadnej funkcyjnej osoby - bo zaczynał się weekend. Niepokojąca depesza […] dotarła do Polski po godzinie 8.00. Z uwagi na fakt, że nie było polecenia skorzystania z łączności satelitarnej, informacje […] utknęły w kraju z nadzieją, że swoje obowiązki należycie wypełnią służby lotnicze obcych państw, nad którymi przelatywał Tu-154M. W efekcie załoga została zdana tylko na enigmatyczne przekazy "Korsarza".
10 kwietnia 2010 r. ok. godz. 8.20 doszło do zmiany na stanowisku dyżurnego operacyjnego - starszego zmiany dyżurnej Centrum Hydrometeorologii Sił Zbrojnych RP. Przejmujący obowiązki mjr Henryk G. rozpoczął gromadzenie aktualnych danych […] oraz zwrócił się do chor. Marcina G., dyżurnego […] na Okęciu, z prośbą o pozyskanie od pilota Jaka-40 informacji o warunkach […] panujących podczas lądowania w Smoleńsku. Kilka minut później przekazana mu została informacja […].

Prognoza podawana chwilę wcześniej przez kpt. P. - na odprawie przed przejęciem zmiany - mówiła o [… warunkach znacznie korzystniejszych]. Major Henryk G. odczytał też depeszę […] z godz. 8.00, która mówiła o […większym zagrożeniu lądowania]. Jako że za niespełna pół godziny na Siewiernym miał lądować Tu-154M, dyżurny operacyjny [major Henryk G.] od razu powiadomił Służbę Operacyjną Centrum Operacji Powietrznych (ppłk. Jarosława Z.) i [dyżurnego] na Okęciu, sygnalizując gwałtowne pogorszenie warunków w Smoleńsku. Major G. dokonał również analizy warunków […] dla ewentualnych lotnisk zapasowych i ok. godz. 8.40 [jednak raczej o 8:30 = zob. poniżej: Jarosław Z do BOR] przekazał taką informację do COP i służb […]  na Okęciu. Bardzo dobre warunki do lądowania panowały w Moskwie, więc meldunkowi towarzyszyła sugestia, by jeśli to możliwe, przekazać tę informację pilotom Tu-154M.

W tym czasie st. chor. Robert J., specjalista ds. ruchu lotniczego w COP, na polecenie ppłk. Jarosława Z. [ też z COP]  […] powiadomił dyżurnego wojskowego kontrolera lotniska Okęcie por. Piotra L. Przekazał on również polecenie podania tej informacji ("w miarę możliwości") załodze Tu-154M. Kontroler [por. Piotr L.] już wiedział o pogarszających się warunkach. Równocześnie zapewniał, że będzie się starał nawiązać kontakt z załogą, ale sygnalizował, że nawet jeśli nie zdoła przekazać ostrzeżenia na pokład samolotu, to załoga z pewnością otrzyma je od innych służb (informacje te powinny przekazywać służby kontroli obszaru - w tym przypadku kolejno Białorusi i Federacji Rosyjskiej - oraz służby lotniska docelowego, po przejęciu kontroli nad mającym lądować samolotem).

Porucznik Piotr L. z samolotem kontaktu nie nawiązał. Powód? Z nieoficjalnych relacji wynika, że kontroler zwykle utrzymuje łączność radiową z samolotami tylko podczas postoju, a po wykołowaniu z płyty wojskowej samolot przechodzi na łączność z wieżą cywilną. Wprawdzie w Tu-154M jest zarówno telefon satelitarny, jak i GSM, ale podczas lotu nie są one wykorzystywane. W ocenie wojskowych, teoretycznie w czasie lotu kontroler mógłby nawiązać kontakt z załogą za pomocą telefonu satelitarnego (GSM jest wyłączony), ale takiej praktyki w wojsku zwyczajnie nie ma. Co więcej, telefon satelitarny używany jest tylko na polecenie przełożonych. 10 kwietnia 2010 roku polecenia nie było... podobnie jak oficerów, którzy wydaliby taki rozkaz - był sobotni ranek.

 Jak usłyszeliśmy – pisze M. Austyn w ND - gdyby to piloci poprzez telefon satelitarny odezwali się do dyżurnego wojskowego kontrolera na Okęciu z prośbą o uzyskanie danych […] z pewnością otrzymaliby aktualne informacje. "Nasz Dziennik" zwrócił się z prośbą do Dowództwa Sił Powietrznych o wyjaśnienie procedur dotyczących łączności satelitarnej. Wciąż czekamy na odpowiedź.
Porucznik L. z "Naszym Dziennikiem" nie chciał rozmawiać, słabo pamięta przebieg swojej służby w dniu katastrofy, nie przekazywał żadnych danych […] na pokład Tu-154M ani nie otrzymał z Centrum Operacji Powietrznych polecenia nawiązania kontaktu z załogą.
W efekcie prognozy zostały na Okęciu z nadzieją ich autorów, że to rosyjskie służby dopełnią wszelkich obowiązków. Jednak wyraźnego ostrzeżenia i dokładnego meldunku […] dla załogi polskiego samolotu nie było też ze strony "Korsarza", który ok. godz. 8.23 nawiązał korespondencję z Tu-154M […].  Piloci otrzymali też informację od załogi Jaka-40 […].

Była jeszcze szansa, że ostrzeżenie trafi na pokład [Tu-154] za pośrednictwem Biura Ochrony Rządu. Około godz. 8.30 ppłk Jarosław Z. skontaktował się z mjr. Jarosławem U., zastępcą oficera operacyjnego BOR w Centrum Kierowania BOR, informując o [gwałtownym pogorszeniu się warunków w Smoleńsku]. Oficer BOR był zaskoczony, bo wcześniejsze prognozy nie zawierały takich sygnałów.

Po skontaktowaniu się z podwładnym, dyżurnym oficerem BOR w porcie lotniczym Okęcie, ustalił, że tamtejsza kontrola lotów nie ma kontaktu z samolotem, bo przejął go nadzór rosyjski.

Co istotne, oficer operacyjny BOR - w tym dniu był to mjr Waldemar T. - miał możliwość nawiązania łączności z funkcjonariuszami w samolocie przez telefon satelitarny. Nie uczynił tego, gdyż wcześniej takiej potrzeby kontaktu nie było, a po pojawieniu się informacji […] najwyraźniej zabrakło mu zdecydowania. Także służby dyżurne COP nie zdążyły zareagować. Wprawdzie one same nie mogą ingerować w przebieg lotu o statucie "HEAD" i nie mają łączności z samolotem, ale w razie zagrożenia powinny złożyć stosowny meldunek dowódcy COP czy nawet dowódcy Sił Powietrznych.

Jak ustaliliśmy, 10 kwietnia 2010 roku tak się nie stało, gdyż ppłk Jarosław Z., starszy dyżurny zmiany dyżurnej COP, nie zdołał na czas zweryfikować otrzymanych informacji oraz przygotować meldunku dla swojego przełożonego, zawierającego alternatywne rozwiązania. Generał dywizji Zbigniew Galec, dowódca COP, był niepokojony dopiero informacją o kłopotach Tu-154M przy lądowaniu i to on zaakceptował pomysł ppłk.[Jarosława] Z., by informacji na temat losów samolotu szukać u płk. Ryszarda Raczyńskiego, szefa 36. SPLT. Ten potwierdził fakt katastrofy. Informację o tragedii otrzymał od pilotów Jaka-40. Wiadomość została przekazana do "operacyjnych" BOR, którzy równolegle od swoich ludzi z Katynia otrzymywali już niepokojące meldunki.

 

Kilka pytań i wątpliwości:

 

  1. Czy w COP - 8:20 – to stała godzina „zmiany warty”, czy też nastąpiło to jedynie wyjątkowo, w dniu 10.kwietnia 2010, w zwyczajny, jak się wydawało, sobotni poranek…? Nie znam zwyczajów wojskowych, ale w innych instytucjach, np. w szpitalach, zmiany dyżurujących przeprowadzane są rutynowo o pełnej godzinie, np. o 7:00 i o 19:00.

Godz. 8:20 aż za bardzo kojarzy mi się z alarmem w bazie lotniczej o tej właśnie porze. Przypadek?

  1. Jaki był skład osobowy zmiany ustępującej o godz. 8:20?
  2. Mamy dwie sprzeczne z sobą prognozy pogody:

- z godz. 8:00, o mgle i widoczności 500 m

- z godz. „tuż przed 8:20”, podawana przez kpt. P., - mówiła o pułapie chmur 120-180 m i widzialności 1000-3000 m, przy silnym zamgleniu.

Druga z prognoz jest ewidentnie korzystniejsza, niż ta z godz. 8:00, a pochodzi z „ chwili sprzed przejęcia zmiany”, tj. tuż sprzed 8:20.

Dlaczego major Henryk G. uznał, że bliższa prawdy jest prognoza wcześniejsza, zapowiadająca znacznie gorsze warunki lądowania, niż prognoza późniejsza, przewidująca widzialność 1-3 km? I dlaczego na podstawie tej pierwszej poinformował COP, z jednoczesną sugestią, że najlepsze dla polskiego samolotu warunki panują w Moskwie? Dlaczego nie zrobiono tego tuż po godz. 8:00? Bo dyżur miała inna obsada i major Henryk G. niczego nie mógł uczynić przed godz. 8:20?

      4.Major G. informuje w COP płk. Jarosława Z., ten przekazuje komunikat chor. Robertowi J., który z kolei dzwoni na Okęcie do por. Piotra L.

Ale okazuje się, że Piotr L. JUŻ WIE o sprawie, bez pośrednictwa oficerów COP.

Skąd więc wie o podjętych decyzjach, sugestiach i komunikatach, które chciano przekazać załodze Tu-154?

        5. Następna sprawa - to przyczyny, które spowodowały, że por. Piotr L. -  dyżurny wojskowy kontroler lotniska Okęcie - nie nawiązał kontaktu z załogą polskiego samolotu:  

- nie ma zwyczaju, by podczas lotu nawiązywano kontakt z załogą, bo – wg relacji anonimowych wojskowych - „takiej praktyki w wojsku zwyczajnie nie ma”.

„Nie ma takiej praktyki” ! I to w dniu wylotu delegacji prezydenckiej, kiedy wieczorem dnia poprzedniego zostaje ogłoszony alarm o zagrożeniu terrorystycznym?!

Co więcej: „telefon satelitarny używany jest tylko na polecenie przełożonych. 10 kwietnia 2010 roku polecenia nie było... podobnie jak oficerów, którzy wydaliby taki rozkaz - był sobotni ranek”.

          6.Czy to nie jest zadziwiające, że generał dywizji Zbigniew Galec, dowódca COP, był niepokojony dopiero informacją o kłopotach Tu-154M przy lądowaniu i to on zaakceptował pomysł ppłk.[Jarosława] Z., by informacji na temat losów samolotu szukać u płk. Ryszarda Raczyńskiego, szefa 36. SPLT?

         7. Czy to jest rutynowy sposób zdobywania przez COP informacji, kiedy to podwładny sugeruje generałowi dywizji, szefowi COP, by zasięgać „języka” u szefa 36 Pułku, który dopiero od pilotów „Jaka-40” ze Smoleńska dowiaduje się, co się stało?

        8.  W końcu gen dywizji, szef COP, informację o tragedii otrzymał od pilotów Jaka-40, a wiadomość została przekazana do "operacyjnych" BOR.”

 I znowu: do których to „operacyjnych” BOR-owców? Do kierowców korpusu dyplomatycznego w Smoleńsku?

         9. Ostatnie: czy służby COP w dniu 10. kwietnia rano w ogóle działały? Czy też ludzie tu zatrudnieni po prostu w sobotni poranek przyszli ot, tak sobie, do pracy… Może tak spokojnie przyszli, bo główny ciężar odpowiedzialności za możliwe komplikacje spadał na zmianę, która przed 8:20 kończyła swoją pracę?

 

 

Zobacz galerię zdjęć:

Generał dywizji Zbigniew Galec.1.
Generał dywizji Zbigniew Galec.1. Generał dywizji Zbigniew Galec. 2. Generał dywizji Zbigniew Galec. 3.
amelka222
O mnie amelka222

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka