amelka222 amelka222
1859
BLOG

TEATR SMOLEŃSKI - TEATR OGROMNY

amelka222 amelka222 Polityka Obserwuj notkę 28

 

Wątki smoleńskie cz.5.

 

 

Robiąc sobie analizę doniesień agencyjnych „RIA Novosti” z dnia 10 kwietnia 2010 r. trafiłam na filmik z przemówieniem prezydenta FR, pt.:

 Медведев выразил соболезнования полякам в связи с гибелью Качиньского” [http://www.rian.ru/video/20100410/220544306.html ],

w którym składa Polakom kondolencje związane ze śmiercią prezydenta Lecha Kaczyńskiego

 Nie zwróciłabym może nań uwagi, bo wydawało mi się, że przecież pamiętam to wystąpienie Miedwiediewa, znam je, nie chciało mi się nawet go otwierać, bo zraziło mnie wymienienie w tytule jedynie z nazwiska  Prezydenta RP, który u nich, na ich ziemi, kilka godzin wcześniej poniósł śmierć.

Otworzyłam. I cóż zobaczyłam? Bo o obraz tutaj chodzi, nie o słowa wygłaszane przez mówcę. Zobaczyłam to samo pomieszczenie, te same flagi, tę samą meblościankę (lub boazerię, jak wcześniej mi się wydawało), co na filmiku ze spotkania Miedwiediewa z Putinem w Gorki pod Moskwą, o czym była mowa w cz 2. („Co się działo w Moskwie rano 10 04 2010”)

http://ukulelevids.com/video/HWzhPCeOL8I/%D0%94-%D0%9C%D0%B5%D0%B4%D0%B2%D0%B5%D0%B4%D0%B5%D0%B2-%D0%A0%D0%B0%D0%B1%D0%BE%D1%87%D0%B0%D1%8F-%D0%B2%D1%81%D1%82%D1%80%D0%B5%D1%87%D0%B0-%D1%81-%D0%92-%D0%9F%D1%83%D1%82%D0%B8%D0%BD%D1%8B%D0%BC-10-04-10.html

Żeby sprawdzić to podobieństwo musiałam jeszcze raz wrócić do GORKI. Obejrzałam więc i wysłuchałam parę razy. Uznałam – zszokowana !-  że muszę (tak, jak potrafię) opisać końcówkę tej rozmowy, bo wiąże się ona bardziej , niż sądziłam, z poprzednimi moimi notkami. Oczywiście, będę wdzięczna, jeśli osoby dobrze znające rosyjski zechcą poprawić mój przekaz, bo sprawa wydaje się konieczna do jednoznacznego wyjaśnienia.

Rozmowa trwa 5:21. Od 1:40 mówi Putin. Od 4:30 mówi m.in. o Połtawczence.

Informuje Miedwiediewa, że

„parę minut temu była tutaj nasza delegacja, która miała polecenie witać-spotkać …[zagłuszenie*], z pełnomocnym przedstawicielem prezydenta FR, Połtawczenką. Oni już tam byli sami, na miejscu katastrofy samolotu. Na miejscu tam jest jeszcze minister sytuacji nadzwyczajnych, minister transportu, minister ochrony zdrowia, wszystkie służby pracują.”

Na to Miedwiediew, jakby tylko tytułem wyjaśnienia, jakiegoś uzupełnienia, mówi, że

„rozmawiałem z Połtawczenką, praktycznie jako z pierwszym, on [Połtawczenko] „dobezpieczał” …[niezrozumiałe] i on był na miejscu tej strasznej katastrofy.”

 

PYTANIA:

1.[*] czy zagłuszenie zakrywa nazwisko naszego prezydenta? Dlaczego uznano, że wyraźne potwierdzenie wcale nie ukrywanego przecież faktu zaplanowanego powitania L. Kaczyńskiego w Smoleńsku przez najwyższego rangą przedstawiciela prezydenta Federacji Rosyjskiej, Połtawczenkę, nie powinno mieć miejsca?

2. Putin informuje prezydenta, że oni – grupa z Połtawczenką – „już tam byli SAMI na miejscu katastrofy samolotu”. Jak to jest możliwe?

Sytuacja ta bowiem  jest podwójnie kuriozalna, bo:

a/ jak SAM, przez nikogo nie zobowiązany, Połtawczenko może jechać do Smoleńska i w ceremonii powitania prezydenta innego kraju reprezentować prezydenta FR? Oczywiście – nie może.

b/że premier informuje swojego prezydenta o tym, że najwyższy jego – jego, czyli prezydenta FR - pełnomocny przedstawiciel pojechał do Smoleńska.. Czyli: Połtawczenko nie musiał wcale dostać polecenia od prezydenta. Wystarczyło, że Putin go tam skierował. Faktycznie więc Połtawczenko, formalnie reprezentując Miedwiediewa – jest na usługi Putina, a jakie zlecenia wykonuje, prezydent może wcale nie musi wiedzieć?

Dlaczego Putin w ogóle mówi o Połtawczence? Czy uzupełnia luki w nie do końca wyuczonej przez Miedwiediewa lekcji?  Miedwiediew zapomniał o tym wspomnieć w swojej części wystąpienia przed kamerami? Nie wiedział nic o Połtawczence? Jako człowiek Putina, Połtawczenko nie musi nigdy prosić prezydenta o zgodę? No i co to była za „grupa”-„delegacja” z Połtawczenką: i w Smoleńsku, i u Putina w Gorki?

Żałośnie wypada próba ratowania sytuacji przez Miedwiediewa, który zorientował się, że MUSI coś powiedzieć, że musi dać sygnał, że przecież doskonale o wszystkim wiedział, tylko jakby zapomniał, bo już dawno, bo „jako z pierwszym” z Połtawczenką rozmawiał.

Jeśli Putin na początku rozmowy siedział luzacko naprzeciwko Miedwiediewa, coż tam memłając w ustach i patrząc na swego rozmówcę spod oka, to kiedy rozmowa się już kończy, możemy zauważyć wyraźną zmianę. Putin w ogromnym napięciu wpatruje się w Miedwiediewa, który sprawia wrażenie studenta, który wie, że oblał egzamin i próbuje tylko dokończyć jakieś nieważne już zdanie. A mowa ciała Putina przypomina egzaminatora, zdecydowanego jednak niedouczonemu studentowi postawić ocenę =3. Uznał widocznie, że ble-ble-ble prezydenta o Połtawczence zupełnie sprawę zamyka.

Tego dnia na pewno nie było już czasu na ewentualne ponowne dogranie końca rozmowy –  i tak pozostało.

Przypuszczam, że Putin wcale początkowo nie zamierzał w nagrywanej rozmowie poruszać sprawy obecności Połtawczenki na Siewiernym. Nie wymienił przecież żadnego nazwiska osób, które tam były, jedynie mówił o ich funkcjach/stanowiskach (minister ds. xyz), więc i nie wymienienie Połtawczenki też przeszłoby niezauważone.

Ale.

 Putin był pod bezpośrednim wpływem rozmowy z Połtawczenką, którą odbył kilka minut przed rozmową z Miedwiediewem.

Wróćmy do 4’:30” czasu nagrania rozmowy, kiedy to Putin informuje prezydenta, ze

„[…]parę minut temu była tutaj nasza delegacja (…) z pełnomocnym przedstawicielem prezydenta FR, Połtawczenko.”

Czyli:

1. Połtawczenko wrócił ze Smoleńska złożyć meldunek Putinowii to on mógł pędzić konwojem służb prezydenckich między godz. 13-14:00 (15-16:00 MCz.)przez Alabino i Aprielowkę, o czym była mowa w poprzedniej notce na ten temat.

2. Jeśli Połtawczenko spotkał się z Putinem PRZED wyjazdem Putina do Smoleńska, to o wszystkim Putina poinformował osobiście, co się działo na Siewiewrnym: podał na pewno WSZYSTKIE SZCZEGÓŁY, takie jak dokładny czas i przebieg wydarzeń. Od tego przecież tam był od samego rana.

3. Mógł też otrzymać w Gorki od Putina wszelkie niezbędne instrukcje potrzebne do odegrania drugiej części aranżacji. W Smoleńsku.

Pamiętamy przecież te rozmowy Putina ze sztabem w namiocie na lotnisku w Smoleńsku. Mam nadzieję, że Aspiryna się nie pogniewa za zacytowanie jej cytatu z mojej poprzedniej notki:

"Premier Władimir Putin: Chciałbym teraz spytać przedstawiciela prezydenta Miedwiediewa. Na polecenie prezydenta Miedwiediewa na lotnisku gości miała witać rosyjska delegacja na czele której stał przedstawiciel prezydenta, Georgy Plotawczenko. Panie Poltawczenko, to oznacza, że byliście świadkami tego wypadku. Co pana zdaniem tam się wydarzyło, co pan widział, także po przybyciu na miejsce katastrofy? Bo rozumiem, że byliście jednymi z pierwszych na miejscy zdarzenia.
Przedstawiciel Miedwiediewa Georgy Poltawczenko: Zgadza się, panie premierze. Gubernator Sergei Antufyev, ja i członkowie delegacji czekaliśmy na ten samolot. Kontroler lotów podszedł do nas i powiedział, że warunki pogodowe są bardzo złe, i mogę potwierdzić, że tak było. Moim zdaniem widoczność była nawet mniejsza niż 400 metrów. Było to ok. 10:30. Widoczność wynosiła ok. 100-150 metrów, mgła była bardzo gęsta. Kontroler powiedział nam, że zasugerował polskiej załodze lot na inne lotnisko, były trzy opcje - Mińsk, Witebsk i Moskwa. Kontroler powiedział, że ponieważ mają wystarczająco paliwa, załoga zdecydowała się kontynuować lot do Smoleńska, przyjrzeć się warunkom a potem podjąć decyzję. Kontrolerzy informowali, że załoga była zdecydowana na lądowanie. Prawie nie słyszeliśmy zbliżającego się samolotu, nie słyszeliśmy silników. Potem usłyszeliśmy dziwny dźwięk, który nie brzmiał jak uderzenie. A potem powiedziano nam, że samolot się rozbił. Byliśmy na miejscu katastrofy dosłownie po trzech minutach. […]”

[http://aspiryna.salon24.pl/268763,gen-blasik-a-wieza-kontroli-lotow ]

Czy po konfrontacji tych dwóch faktów: rozmowy Putina w Gorki z Połtawczenką i oficjalnego – telewizyjnego i prasowego – przekazu z inspekcji dokonanej przez Putina na lotnisku w Smoleńsku późnym popołudniem i wieczorem dnia 10 kwietnia 2010 r. można mieć jeszcze jakiekolwiek wątpliwości, że w Smoleńsku byliśmy świadkami odgrywanego specjalnie dla nas, widzów, spektaklu?

Spektaklu, w którym przecież także w godzinach wieczornych uczestniczył premier naszego kraju, Donald Tusk. Jego zdjęcia w objęciach Putina pozostaną już na zawsze w naszej pamięci. Podobnie, jak przekazy grupy Jarosława Kaczyńskiego o tym, jak to sztab D. Tuska szykował go do wspólnej sesji zdjęciowej z Putinem – nad porzuconym ciałem śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego

Jak bańka mydlana prysła bajeczka o wrażliwym Putinie, o empatii, o „ponadstandardowych” zachowaniach obu przywódców rosyjskich…

 

Wrócę na chwilę do pierwszych ujęć Putina na filmiku 5:21.

Teraz, kiedy już wiem, jakie ważne spotkanie Putin odbył (z Połtawczenką i innymi osobami ze smoleńskiej „delegacji”) przed rozmową z Miedwiediewem, zadaję sobie pytanie: na ile umiejętnie skrywał rozpierającą go radość? Czy w ogóle starał się ją ukryć? Czy właśnie taki przekaz: Putina żującego niedbale gumę, z błyszczącymi radością oczami, mieliśmy zobaczyć?

Po co było to nagranie? Przecież żadnych merytorycznie innych wiadomości, od tych, jakie serwowały nam tego dnia media, nie otrzymaliśmy. Czy nagranie to miało właśnie pokazać studium twarzy Putina w kilka godzin po zabiciu naszego prezydenta i 95 pozostałych członków polskiej delegacji?

 

amelka222
O mnie amelka222

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka