amelka222 amelka222
1362
BLOG

Inna twarz dla Europy, inna dla Chin

amelka222 amelka222 Polityka Obserwuj notkę 30
Psychopatyczne zagrywki Putina są doskonale znane - internet jest pełen zdjęć-dowodów, trzeba tylko trochę poszukać. A to Putin w szokujący sposób dobiera  się publicznie do kilkuletniego chłopca, podciąga mu koszulkę i całuje w goły brzuch. Z nagimi torsami innych mężczyzn (zwykle sportowców) równie chętnie paraduje... A to każe fotografować swoje różne pozy wielkiego "macho" z tygrysami i lampartami. Na motolotni przewodzi kluczom żurawi. Itp.
 
Kilka ujęć ze spotkań jak najbardziej oficjalnych ma jednak aspekty stricte polityczne. Zamieszczam je poniżej i chronologicznie.
 
Na pierwszym straszy Angelę Merkel w swojej rezydencji w Soczi (21.01.2007.), gdzie spotykają się na rozmowach w sprawie Gazociągu Północnego. Prezydencki pies Koney ma sparaliżować bojącą się tych zwierząt niemiecką kanclerz.
 
Na drugim w Davos (2009)  demonstruje swój buraczany i przaśny obraz dominacji nad rozmówcą, polskim premierem D. Tuskiem
 
Natomiast zdjęcie trzecie jest całkiem odmienne: Putin troskliwie dociepla pledem żonę chińskiego premiera na oficjalnym spotkaniu w Pekinie (10.11.2014., ATEC), wbrew wszystkim regułom zachowań dyplomatycznych obowiązujących w Chinach, zakazujących absolutnie "tykania" małżonek chińskich dyplomatów przez osoby trzecie. W chińskich mediach ujęcia te zostały natychmiast ocenzurowane i powycinane.
Scenę tę odczytać można symbolicznie: Putin z ochotą pełniłby rolę nawet lokaja w Państwie Środka, od którego mogą zależeć w niedalekiej już przyszłości losy gospodarki Rosji i jej miejsce w geopolityce, ale właśnie tutaj dostał po łapach za swój nieprofesjonalizm.
W Pekinie bowiem nawet lokaj musi doskonale znać swoje miejsce w szeregu.
Czyżby więc dzisiejszy Zachód już tak spsiał, że brutalne gierki rosyjskiego prezydenta bawią tamtejszą gawiedź a samemu bohaterowi dodają jeszcze splendoru?
 

Putin na szczycie ATEC nie miał szczęścia do pozowania w roli wodza-dominanta, czy światowego przywódcy. Jako gość Pekinu, głównego organizatora szczytu Wspólnoty Gospodarczej Azji i Pacyfiku, był tylko jednym z dziesiątków ważnych polityków Regionu obecnych tutaj. I na dodatek reprezentował Rosję-petenta, usilnie starającego się dzisiaj o chińską pomoc finansową w związku z działaniem sankcji Zachodu, wobec którego decyzje Pekinu są na razie dość wstrzemięźliwe. I zawsze dobrze obliczone - finansowo i politycznie.

To nie o Putina dzisiaj Pekin zabiega - chociaż i dla Chin, i dla USA Rosja jest ciągle ważnym potencjalnym sojusznikiem, mogącym wzmocnić jedną ze stron w tym obecnym przeciąganiu azjatyckiej liny. Rosja coraz bardziej zdaje sobie sprawę z tego, że pogłębienie zachodnich sankcji w sektorze finansowym i technologicznym już teraz zmusza ją do zawierania właśnie z Chinami kontraktów mało dla niej korzystnych, a więc jasne jest, że w sumie sankcje te będą działać bardzo osłabiająco na całą jej gospodarkę. Chińczycy bowiem potrafią czekać i etapami budować nowy ład azjatycko-pacyficzny zapewniający im samym najkorzystniejszą pozycję, w którym Rosja jest jedynie jednym z elementów.
Znacznie więcej uwagi w ostatnich dniach chińskie media poświęcały nie tylko stosunkom Waszyngton-Pekin, ale i np. relacjom chińsko-japońskim i staraniom Pekinu o zacieśnienie współpracy z Krajem Kwitnącej Wiśni.

 Wczoraj Putin przybył do Australii na szczyt G20.
Jakie zdjęcia rosyjskiego wodza tam zobaczymy? Czy w ujęciach zapowiadających mocarstwową rolę Rosji w nowym układzie sił? Czy będziemy zdjęcia Putina oglądać tak często w grupie liderów światowych, jak np. przywódcę Chin? Który wydaje się wzmacniać końcowe akordy ostatniego szczytu G20 i który będzie gospodarzem kolejnego spotkanie grupy G20 w 2016 w Pekinie:


Jak krytyczne wobec Rosji teksty dostaniemy wkrótce? Bo "rozprawa z Putinem" (za Ukrainę) na G20 wydaje się być jedynie preludium do mardziej zmasowanej akcji.

Czy na fotkach z misiami koala się zakończy?, czy też dziennikarze mają w swoich zbiorach np. zdjęcie kanadyjskiego premiera S. Harpera, rzucającego w twarz Putinowi, by zabierał się z Ukrainy?    Czy media pokażą wcześniejszy wyjazd Putina z Australii i opiszą to tak, jak opisywali jego przyjazd?

  Tutaj mamy Putina opuszczającego lotnisko po przylocie - w najdłuższej kawalkadzie samochodów prezydenckich, jakie w Brisbane widziano tego dnia, liczącej ok. 20 pojazdów. Ilością limuzyn rosyjski prezydent  przelicytował i premiera Australii (o 7 aut) i D. Camerona (o aut 5).  Razem z czterema okrętami wojennymi, wszystko to miało wzmocnić anturaż "wejścia rosyjskiego smoka" . Na miejscu jednak, kiedy już nie działały soczewki powiększające,  czar prysł. Z politycznym  gangsterem nikt nie chciał zasiąść przy jednym stoliku - zlitował się dopiero przedstawiciel RPA .

 

Traktowanie Putina "z buta" na G20 to na pewno satysfakcjonująca "schadenfreude" dla wszystkich antyputinistów :)
Pomijam tu głównie medialny/wizerunkowy charakter tego ostracyzmu - w sumie niewiele znaczący w konfrontacji z trudnościami towarzyszącymi próbom realnego wymuszenia na Rosji powrotu do stanu sprzed 16.03.2014. (aneksja Krymu) i wycofania wojsk rosyjskich ze wschodniej Ukrainy.
Ale jak to dzisiejsze "skopanie" Putina przedstawić rosyjskiemu zjadaczowi kremlowskiej propagandy, sowieckiemu człowiekowi (żyjącemu w Rosji i poza nią)?
Rosyjskie media dwoją się więc i troją chcąc zatopić tę wizerunkową klęskę swojego przywódcy w pianie mdłych wyjaśnień i zwykłych krętactw...                                    


Jest jeszcze kilka innych pytań.
Czy Europa wreszcie pojęła, że buta Putina tylko na jej kontynencie przejawia się tak ostro i bandycko, bo warunkowana jest jej - Europy - brakiem instynktu samozachowawczego? Że w Chinach - lub na obszarach chińskich zainteresowań - na nic takiego Putin i jego czekiści nigdy by sobie dzisiaj nie pozwolili?
Sprowadzając rzecz do psychopatologii, nieodłącznego elementu osobowości Putina, rzec jedynie można, że psychopata jest tym brutalniejszy im bardziej bezbronna jest druga strona.
I to jest ten najmniej optymistyczny dla nas epilog: Rosja, starając się o uzyskanie silniejszej pozycji w rozgrywkach o obszar azjatycko-pacyficzny, będzie zapewne gotowa do wielu aktów desperackich na terenie europejskim, wymuszając przynajmniej tutaj korzystne dla siebie rozwiązania (Ukraina),
"Stop!" mogą jej powiedzieć tylko główni gracze w tej grze.

Który z nich okaże się bardziej przyjazny Europie: USA czy Chiny?
Stawiam na USA.
Pytanie jest tylko takie: czy USA będą chciały i czy będą mogły zapobiec szykującym się zmianom na naszym kontynencie?
Czy - deklarując solidarność z ideami euroatlantyckimi i wartościami Starego Świata, ale de facto zwracając się już całkowicie w kierunku rynków azjatycko-pacyficznych -  nie pozostawią w Europie jedynie swojego namiestnika w postaci Niemieckiej Rzeszy, która już zgodnie z własnymi interesami dogadywać się będzie z Rosją?

 

 

 

(Tekst - z niewielkimi zmianami - pierwotnie opublikowany został tutaj: http://amelka222.blogspot.com/2014/11/inna-twarz-dla-europy-inna-dla-chin.html   )

 

amelka222
O mnie amelka222

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka